czwartek, 26 lipca 2018

Trzeba nam poczucia humoru

 

Oglądam co wieczór TV Wiadomości

I to, co tam widzę, wcale mnie nie złości.

A wręcz przeciwnie, ubaw mam po pachy,

Bo krach za krachem goni nowe krachy.


Krach na giełdzie, kryzys w rządzie,

Tajne teczki ustawione w rzędzie.

Szafa Lesiaka na oścież otwarta —

To polska rzeczywistość… Ech, do czarta!


Strach nerwy przędzie jak pająk pajęczynę,

Każdy spietrany łeb chowa w pierzynę.

Ale zbyt długo go chować nie może...

Nadchodzą nowe news`y... pożal się Boże:


Ukryta kamera posłanki Beger;

W stolicy pobity jakiś „Neger”;

Młodzież Wszechpolska swastykę nosi;

Lepper Kaczora o litość prosi;

Kurski PO nową świnię podłożył;

Znowu jakiś debil partię założył;

Giertych w mundurki dzieci ubiera;

A gdzieś na świecie panuje cholera…

Lecz to nie wszystko, bo za chwilę:

Kanclerzyca Andzia wygłasza swe Wille,

A w międzyczasie pobito Rabina…

Po co? Dlaczego? Czyja to wina?

Podumać o tym nam długo nie dano,

Bo już na ekranie głoszą znów rano,

Że Begerowa kurwikami strzela

I z owsem do Sejmu z rana się wybiera.

Kaczora po kartoflu Durchfall rozłożył

I Trójkąt Weimarski na później przełożył.

Tusk i Rokita, choć kumple z klubu,

Wciąż epatują swym łubu-dubu!...


Uwaga, uwaga, news`a podali!

Ciężki kaliber… z nóg może zwalić:

W rządzie wybuchła znów seksafera!

Zachód zbaraniał i oczy przeciera.


Sława” Polski nie zna wszak granic,

Bo przy korycie wstyd mają za nic.

Ze śmiechu pękają narody całe,

Nawet na Jamajce zdziwko niemałe.


A my z duchem czasu przecież idziemy,

Co amerykańskie najbardziej chcemy:

A chcemy na lunch wychodzić z pracy;

Po pracy w weekend byczyć się na cacy;

Żadnych życiorysów pisać nie chcemy,

Bo CV brzmi lepiej, i my o tym wiemy.


Jakże amerykańskie jest „Sex-affair”

I jak super brzmi, choć jest nie fair.

Wszak on the example Clintona Billa

TV pokazała jak cool to chwila.


I tak dnia każdego moc wiadomości

Przytłacza, przenika do szpiku kości.

Do tego też PiS wyciska z nas soki...

Czyż to za mało, by zrywać boki?!


Jednak my naród — kompleksy mamy,

Śmiać się nie umiemy z siebie samych.

Choć to zaleta — poczucie humoru,

Dla niej Polakom brakuje wigoru.


Więc czas się nauczyć, nie ma tu sporu (?),

Bo też i nie ma lepszego wyboru...

Śmiejmy się zatem drodzy rodacy,

Nim czas nadejdzie na strajk po pracy.


 
Albstadt, dnia 9 grudnia 2006 r.  
 
 

(Wiersz stary i ze starymi tematami, ale i dzisiaj atmosfera w Polsce wcale nie jest lepsza. 
Jest o wiele gorsza).


***
Ten wiersz satyryczny, jako jeden z wielu, wydało Wydawnictwo "Unser Forum Verlag" 
w książce "Zbiór literatury polskiej pisanej w Niemczech - Antologia".