Książka ta została wydana przez Wydawnictwo E-bookowo.
Oferta Wydawnictwa:
https://www.e-bookowo.pl/self-publishing/milosc-przyszla-niespodzianie.html
https://www.e-bookowo.pl/self-publishing/milosc-przyszla-niespodzianie.html
Miłość przyszła niespodzianie - zbiór krótkich opowiadań erotycznych składający się z pięciu odrębnych historii pięciu kobiet w różnym wieku. Każda z tych historii niesie ze sobą jednak podobne przesłanie: „Oczekuj miłości a przyjdzie”.
Oczekuj
miłości a
przyjdzie
(fragment opowiadania)
Irena
jeszcze parę miesięcy temu chodziła jak struta. Z dnia na dzień
popadała w depresję. Odszedł od niej mąż. Po 25 latach
małżeństwa. Nie to jednak było dla niej najgorsze. Ich małżeństwo
od początku było niezbyt udane. Żyli ze sobą właściwie tylko
dla dzieci. Od kiedy dzieci się usamodzielniły, nic ich już nie
łączyło. Przestali już nawet spać w jednym łóżku. Spać, bo o
seksie to już przez ostatnie 10 lat nawet mowy nie było. Pogodziła
się z jego odejściem. Zaczęła już nawet sobie życie jakoś
układać. Cały jej ciężko wypracowany spokój runął jednak, i
to w jednym momencie, kiedy pewnego feralnego dnia zobaczyła męża
z inna kobietą. Ani to młodszą, ani ładniejszą. A on, ten jej
mąż, szedł przy niej uśmiechnięty i tachał wypchane siaty z
zakupami. Ten widok ją dobił. Bo jakże to tak, przez tyle lat on
nigdy tego nie robił. — „Jak ona tego dokonała? Co ona ma,
czego ja nie mam?” — Irena wciąż się zastanawiała, płacząc
po nocach. Nieustannie analizowała całe ich pożycie małżeńskie,
obwiniając raz siebie, raz męża. I gdyby nie jej koleżanka z
pracy, Bożena, pewnie by popadła w całkowitą depresję. Bożena
zaczęła wyciągać ją na różne imprezy dla singli. Niezbyt jej
się to na początku podobało, ale poddawała się koleżance, bo
nie miała siły się jej przeciwstawiać. Aż raz, na takim jednym
spotkaniu, poznała Tomasza. Tomasz był bardzo miłym, dystyngowanym
panem około pięćdziesiątki. Nie przeszkadzało jej, że był
nieco starszy. Ważne, że był miły i bardzo delikatny. Żadnej
nachalności, żadnego grubiaństwa, do jakiego przez tyle lat była
przyzwyczajona, ze strony Tomasza, nie doświadczyła. Zaczęli się
coraz częściej spotykać.
— Irenko,
to może już nasza ostatnia szansa na miłość — Tomasz powtarzał
jej wkoło.
— Ach bredzisz —
odpowiadała mu, udając zezłoszczoną.
Wyczuwała,
że Tomasz pragnie czegoś więcej od niej, ale ona ciągle
wyznaczała granice. I choć Tomasz wciąż i wciąż je przekraczał,
nie miała mu za złe, gdyż robił to bardzo delikatnie. Wreszcie
kiedy pewnego wieczoru wracali z teatru, Tomasz zaprosił ją do
siebie. Już w przedpokoju przywarł do niej i zaczął namiętnie
całować i pieścić. Irena czuła się bardzo speszona, jednak z
każdą chwilą coraz bardziej poddawała się jego pieszczotom. Nie
sądziła, że mogą jej sprawiać aż taką przyjemność. Tym
większą im bardziej się rozluźniała.
— Tomasz, proszę,
nie — szepnęła bez przekonania.
— Bo co, bo nam
już nie wypada? — usłyszała tuż przy swoim uchu.
— Boję
się — szepnęła jeszcze, bo nagle przyszło jej na myśl, że on
może być zawiedziony jej ciałem.
— Nie
bój się, będę bardzo delikatny. Obiecuję. To dla mnie też
pierwszy raz od wielu lat — uspokajał ją miłym tembrem głosu.
Irena
przestała protestować i już całkowicie poddała się coraz
mocniej napierającej fali namiętności. Poczuła wilgoć jego warg
na szyi. Odchyliła odruchowo głowę. Już za nic nie chciała by
przestał. Przeszło ją dziwne mrowienie. I kiedy Tomasz chwycił ją
za rękę i pociągnął do sypialni, nie protestowała już w ogóle.
Ani wtedy, kiedy rozpinał jej bluzeczkę, guzik po guziku, i kładł
ją delikatnie na łóżku. Pieszczoty jego były nieśpieszne.
Całował ją, muskał, głaskał, szukając czułych miejsc na jej
ciele. Pytał też czy to jej sprawia przyjemność. Irena była
zdziwiona jego pytaniami, bo przecież jej mąż, jej jedyny do tej
pory mężczyzna, nigdy o to nie dbał. Chciała mu odpowiedzieć,
ale jedynie westchnienie pożądania wydobyło jej się z ust. Czuła,
że jej wnętrze wypełnia nieznana jej rozkosz. Że każdy centymetr
jej ciała drga i pulsuje. Gdy poczuła go w sobie, przeszył ją
spazm niebiańskiej rozkoszy. Straciła nad sobą panowanie. Cała
była rozkoszą. Jej ciało brało i dawało… i wciąż chciało
więcej i więcej. Było naprężone, gorące, wilgotne. Nagle
znieruchomiała, a z jej piersi wydobył się jęk rozkoszy...
Odpłynęła.
— Kochanie,
ty płaczesz? — spytał Tomasz po chwili, kiedy leżeli już obok
siebie wyczerpani doznaniami miłosnymi. — Coś nie tak?
— Nie,
nie… A właściwie tak — poprawiła się Irena, wycierając
spływające łzy i uśmiechając się jednocześnie. — Czy ty
wiesz, co ty ze mną zrobiłeś? Chyba właśnie miałam orgazm. —
Irena aż się zająknęła, bo to słowo ledwo jej przez gardło
przeszło. — Po raz pierwszy w życiu czułam to tak bardzo
intensywnie.
— Naprawdę?
— zdziwił się Tomasz...