Pewna wiekowa
paniusia,
co
wielbicielką jest ojca Rydzyka,
każdego dnia
rozmodlona,
do kościoła
ochoczo kuśtyka.
Siada w
pierwszej ławce,
by być
bliżej Boga…
pobożnością
kokietować księdza,
i mieć na
oku wroga.
Klęcząc
przed ołtarzem,
rączęta
nabożnie składa,
i modli się
o nieszczęście
dla swego
wroga-sąsiada.
Dla siebie
zaś o łaski,
skomląc,
Boga prosi…
za głęboką
w niego wiarę,
którą wszem
i wobec głosi.
Za swą
prawdziwą pobożność,
i miłość
do ojca Rydzyka.
Za trwanie
przy Radiu Maryja,
i pogardę
dla PRL-go kacyka.
Za nienawiść
do innowierców,
i ludzi mało
pobożnych,
Za wrogość
do złych Rusków,
i Niemców
bezbożnych.
***
Broń mnie
Panie Boże,
przed taką
„nabożną wiarą”!
Broń mnie
przed takimi ludźmi,
co czczą Cię
— ze strachu przed marą.
Broń mnie
Panie Boże,
przed
„religią” bufona Rydzyka,
który zionie
nienawiścią
i na rozumie
kuśtyka.
Broń mnie
Panie Boże
przed
rydzykowo-moherową świtą,
co zwykłymi
są pobożnisiami,
na czele z
"maryjnym" celebrytą".
***
Nie bez
powodu Polacy mają w świecie:
opinię
narodu wiarę praktykującego,
lecz
prawdziwie w Pana Boga —
w większości — niewierzącego.
Bo gdyby
pobożność Polaków była szczera,
gdyby w Boga
naprawdę wierzyli,
więcej by
było w nich tolerancji, uczciwości, dobra…
i między
sobą, by się aż tak — nie nienawidzili.
Albstadt, dnia 2 maja. 2010 r.
(Wiersz sprzed 8 laty, ale i
dzisiaj atmosfera w Polsce w tym temacie wcale się nie
zmieniła na lepsze.
Wręcz przeciwnie. Chyli się ku średniowieczu).