Co nienamacalne, w to za nic nie uwierzy,
Miarą realności wszystko wokół mierzy…
Każdą rzecz ogląda, dotyka, nasłuchuje,
Wącha, smakuje... w głowie analizuje.
To, co zmysłami sam ogarnąć może,
W to uwierzy, z innymi rzeczami gorzej.
— Bo jakże wierzyć — dyskusje wciąż toczy —
Skoro nie widziały tego moje oczy?
Wiedzę ma rozległą niczym erudyta,
Wszystko go interesuje, o wszystkim czyta.
Co z tego, jak potem wiedzę swą neguje,
Bo ni stąd, ni zowąd już mu nie pasuje.
Do spraw wiary podchodzi bardzo sceptycznie.
Nazwa "innowiercy" brzmi mu komicznie.
O każdym wyznaniu mówi: — Nierealne!
A tylko dlatego, że nienamacalne.
Ludzi wierzących za nic nie rozumie.
Żadnej też religii pojąć nie umie.
O cudach na Ziemi nie chce nawet słyszeć.
Raj nazywa bajką — co do snu kołysze.
Za mydlenie oczu dekalog uważa,
Uczucia religijne stale obraża.
A z drugiej zaś strony wierzącym zazdrości,
Że wierzyć potrafią w istnienie boskości.
Niełatwe ma życie z tą swoją naturą.
Czasem mu się marzy, by zamienić się skórą,
Wszak często się czuje jak stary ogarek…
Ten dziwaczny człowiek — Tomasz niedowiarek.