Pojęcia nie mam, czemu mi
nie wierzycie,
Choć ciągle powtarzam: —
Piękne jest życie.
Że było ponure nie
zapomniałem…
Lecz je upiększyłem, i co mogłem dałem.
A dałem wam sobą dosadny
przykład,
Jak chaos w życiu
zamienić w ład…
Co robić, jak stać się
mocnym,
By w bogactwie osiągnąć
cel owocny.
Kto w porę to pojmie też
może
Zdobywać bogactwa
bezkresne morze…
Musi się tylko łokciami
rozpychać,
Zamiast do obrazu głupawo
wzdychać.
Chcieć, to przecież
móc...
Kto myśli inaczej, ten
kiep i buc.
Do swej świetności
doszedłem sam…
Bzdurne świętości —
za nic mam!
Rozpycham się tylko na
lewo i prawo,
I prę do dobrobytu
ochoczo i żwawo.
Jestem więc teraz bogatym
człowiekiem,
A to samo nie przyszło,
ani też z wiekiem.
Dla mnie kultura to chleb
powszedni…
Lecz co wy o niej wiecie,
ludziska biedni?
Gnuśniejecie tylko w
plebejskim folklorze,
I pojęcia nie macie o
prawdziwym honorze.
I co wy na to, ludziska
drodzy?
Naprawdę jesteśmy aż
tak ubodzy?
Dalibóg, aż tak ubodzy
— to nie!
Choć
zawsze puste mamy kieszenie…
Lecz słuchać i tak nam
nie uchodzi,
Tego, komu słoma z butów
wychodzi.
Żaden on wielki... Ot, zwykły nuworysz!
Niech zniknie, przepadnie!
A kysz… A kysz!! A kysz!!!
***
Ten wiersz satyryczny, jako jeden z wielu, wydało Wydawnictwo "Unser Forum Verlag"
w książce "Zbiór literatury polskiej pisanej w Niemczech - Antologia".