czwartek, 9 sierpnia 2018

Ofiara Internetu

Pewnej emerytowanej niewieście
Życie ciągnęło się nudnie…
Każdego dnia łaziła po mieście,
Rozrywki poszukując żmudnie.

Oprócz dziennych zakupów,
Przyjemności nie znajdywała…
Mimo że z ogłoszeniowych słupów
Wszystkie treści wyczytywała.

Daremna była taka lektura,
Wszak nic się nie wydarzało…
Przyszłość jawiła się jej szarobura…
Wszystko się przeciw niej sprzysięgało.

Ciągle marzyła jednak skrycie,
By coś się nareszcie stało,
Co by odmieniło ponure jej życie,
Ukoiło znużoną duszę i ciało.

Raz w sklepie podsłuchała
Opowieści pewnej kobiety…
A ta niczym trajkotka gadała
Jak czerpie do życia podniety.

Do domu wracała uskrzydlona,
Tyle jej dał kobiety „wykład”...
Wręcz była nią zachwycona,
Zamierzała wziąć z niej przykład.

Już w drzwiach mężowi oznajmiła,
Że jeszcze dziś kupi komputer…
A była dla niego bardzo miła,
Wiedziała, że jego marzenie to skuter.

Męża jej pomysł nie uszczęśliwił…
Zrezygnował jednak ze skutera,
Bo też z natury był spolegliwy
I strasznie nie lubił kiedy żona gdera.

Przed komputerem wnet się usadowiła
I poczęła serfować po Internecie…
Wszak stałe łącza też wykupiła,
By za darmo bywać na świecie.

Na komputerze się wcale nie znała…
Poduczyli ją ci co go podłączali,
Co najważniejsze sobie zapisała…
I taką oto wiedzę komputerową miała.

Wreszcie dotarła do „naszej-klasy”…
Szczęśliwie udało się jej zarejestrować,
A tam czekały na nią klasowe ananasy,
Z którymi zaczęła korespondować.

Ze swą klasową pierwszą miłością
Korespondowała najczęściej…
Och, jakże jej było ogromnie miło,
Że w Internecie znalazła szczęście.

Wkrótce ich miłość od nowa odżyła,
Zaczęli się spotykać w realu…
Ona jak młódka z miłości szalała,
Czuła się jak na niekończącym się balu.

Niczym młoda pannica zaczęła się stroić.
Specjalnie też schudła dla ukochanego.
Robiła wszystko, by swe żądze ukoić,
Nie bacząc na męża zdradzanego.

Za "pantoflarza Dulskiego" zawsze go miała,
który się też niczym nie interesuje.
Przy nim trwać jednak dalej zamierzała…
Wyłącznie z wyrachowania swojego.

Kiedy z ukochanym na urlop pojechała,
Ich miłosne listy zostały w komputerze,
Bo też jak je usunąć — nie wiedziała,
Nie znała się przecież na komputerze.

A że w życiu niestety tak często bywa,
Że ciągnąć dwie sroki za ogon się nie da,
I jej sytuacja okazała się być zdradliwa,
Bo kiedy wróciła — czekała ją bieda.

Nie taki znów Dulski jej mąż się okazał,
Bo też jej skrzynkę mailową przeglądnął całą,
Po czym w domu zamki wymienić nakazał,
I ją zostawił — okrywając niesławą.

Poczuła się wtedy na wskroś zdradzona,
Nieutuloną w bólu ofiarą Internetu…
No bo jak to, dlaczego właśnie ona?!
Mąż przecież nie umiał korzystać z netu.

Życie się jej wywróciło do góry nogami…
Zrozumiała, że już nie uniknie płacenia —
Za przyozdobienie męża rogami…
Jak i za swą niechęć do samokształcenia.