sobota, 4 sierpnia 2018

Nostalgia za młodością

Kiedy spojrzę hen za siebie,
Na te lata co minęły,
Czuję się jak ptak na niebie,
Któremu skrzydła podcięli.

Młodości mej były to lata,
Szalone bardzo, ale i wzniosłe.
Podobne jakie miał mój tata,
Zanim wszedł w życie dorosłe.

Ma młodość zbyt szybko minęła,
Odeszła w biegu, bezpowrotnie.
A skąd się starość nagle wzięła?
Nie wiem… i tkwię w niej samotnie.

Smutno mi teraz, źle, okropnie.
Wspomnienia mi tylko pozostały…
A niech tę starość gęś kopnie!
Lata młodości zbyt krótko trwały.

Jakaż potworna ogarnia mnie złość,
Gdy uszu mych dobiega muzyka,
Motywem której jest młodość…
Jak diabeł kropidła jej unikam.

Sami widzicie, moi drodzy,
Co za życie mają teraz młodzi.
Bogaci w rzeczy, w doznania ubodzy.
Kto ich zrozumie, o co im chodzi?

Tak piękne lata marnotrawią,
I to na własne życzenie…
Aż mnie bezgraniczne złości trawią,
Innych mych uczuć nie wymienię.

Cóż jednak począć w stanie takim?
Dzisiejsza młodzież nikogo nie słucha.
Jest pusta, beztroska, i głucha tak…
Że lepiej koniowi mówić do ucha.

A może ja zrzędzę do przesady?
Może młodzież jest taka jak była.
Tylko ja widzę w niej przeróżne wady,
Bo jej młodość jest mi niemiła…?

Coraz częściej zaczynam się zastanawiać,
Czy nie przestać na nich reagować złością.
I przy goleniu sobie wmawiać,
Że muszę się starzeć — z godnością.