piątek, 10 sierpnia 2018

O grubym Maćku i jego pragnieniach

 
Gruby Maciek siedzi pod sosną,

robiąc minę bardzo żałosną.

Zagrać w piłkę chcę z kolegami! —

Krzyknął z nagła, wierzgając nogami.

Dlaczego ze mną grać żaden nie chce?!

Poczekajcie!... Kiedyś ja nie zechcę!

O co im chodzi? Żem za gruby?

Że na meczu nie przyniosę chluby?

Ja… gruby?! Wcale że nie!

Jestem piłkarz — co się zwie!

Kopać piłkę, strzelać gole…

Właśnie to chcę… i to wolę!

A że lubię też i jeść,

Tego niejadki nie mogą znieść.

Jem, bo chcę być bardzo zdrowy

I na wszystko być gotowy.

Jem, bo rosnę — i jeść trzeba:

Dużo mięsa, dużo chleba...

Też nie gardzę słodyczami,

Kiedy mam je przed oczami.

Kto je dużo, szybko rośnie,

Tak na jawie, jak i we śnie,

Więc ja rosnę… oni nie.

Kto z nas lepszy? Ja, co nie?!


Gruby Maciek siedzi pod sosną

Z miną bardziej już radosną.

Zaraz wstanę i im nagadam…

Tylko cukierki powyjadam...

Ojej! Co to? Ciężko wstać!...

Muszę jeszcze próbować.

Ufff, źle ze mną… Kto to wie:

Może jednak za dużo jem?


Może trzeba słodyczy mniej jadać?

Między posiłkami nie podjadać?

Przed TV z chipsów zrezygnować?

Czasem się gimnastykować?

Właśnie tak, tak zrobić muszę,

Bo biegając, aż się duszę.

Brak mi siły, brak mi tchu…

Super pomysł, więc... Juhuuuu!!!


No bo:

— „Jeśli nie chcesz swojej zguby,

mniej podjadać musisz luby”.


No i:

— „Je się po to, aby żyć,

a nie po to, żeby tyć”.


Mądre są te maksymy babcine...

Za mą tuszę sam ponoszę winę.


Schudnę!!!


I nikt już więcej nie nazwie mnie: „Maciora”,

Ani też: „Gruby Macio” nie zawoła.

 

 
Ilustrację wykonała moja Wnuczka.