piątek, 17 sierpnia 2018

Przygoda małego ogórka


Na targu warzywnym wielka była heca...

Mały ogóreczek z hukiem wpadł do pieca.

Niemiła przekupka tak nim wywijała,

Zła na moją mamę, że ta go nie chciała.


Moja mama miała wszak inne życzenie:

Pragnęła dużego, i to w dobrej cenie.

Przekupka ta jednak słuchać jej nie chciała

I małym ogórkiem ciągle wywijała.


Uśmiałem się bardzo, bo było to dziwne...

Wszak życzenie mamy nie było naiwne.

Mimo to je spełnić nie sposób wręcz było,

Skoro tę przekupkę aż tak rozeźliło.


I biedny ogórek, chociaż był niewinny,

Wylądował w piecu, ponieważ był inny.


Leciwy pan piekarz akurat pizzę piekł…

Nagle świst usłyszał i okropnie się zląkł.


W mig jednak zapomniał, że coś się zdarzyło,

Zajęty był pracą... i to się liczyło.


Ogórek zdziwiony: — A cóż tak gorąco?! —

Pizza łyp spod oka, spojrzała nań drwiąco.


Spocony ogórek aż krzyknął zdziwiony:

  • A cóż ty tu placku taki wyłożony?!

     

Pizza się wkurzyła i tak podskoczyła,

Że sobą ogórka niechcący przykryła.


Pan piekarz pomyślał: — Już pizza gotowa.

Muszę już ją wyjąć, aby była zdrowa.


Dobył ją łopatą, na ladzie ułożył...

A któż to ogórka pod pizzę położył?!!!


Zrobiło się gwarno wokoło piekarza...

A co, drogi panie, z ogórkiem się nie zdarza?!

Z kiszonym i owszem, ale z surowym nie! —

Zeźlił się pan piekarz i w kułak mocno dmie.


Ach, panie piekarzu! — woła moja mama.

Takiej też pizzy nie jadłam jeszcze sama.

Ciekawa więc jestem jak ona smakuje...

Proszę zapakować! Właśnie ją kupuję!