Z
doświadczenia wiem, że to szczera prawda. Znam takich ludzi. Sama
też do nich należę. Moje dzieci ze swoimi dziećmi również. I to
mnie podwójnie cieszy.
Mam
to szczęście w życiu, że mogę mieć bliski kontakt z naturą.
Zawsze do tego dążyłam, aby tak właśnie było. W mieście się
dusiłam. Brakowało mi powietrza, przestrzeni, zieleni, śpiewu
ptaków.
Kiedy
przez naście lat przyszło mi mieszkać w bloku, czułam się tak,
jakby mi ktoś skrzydła podciął. Nie poddawałam się jednak.
Nieustannie szukałam możliwości wybycia za miasto, na łono
natury. Do pobliskich lasów. Na łąki, pola. Nad wodę. Zawsze
wiedziałam, że muszę swoim życiem tak pokierować, aby bliski
kontakt z naturą mieć na co dzień. Udało się. Mam. Teraz już
mogę być w pełni szczęśliwą.
Z
cyklu: „Przemyślenia
z życia wzięte”