piątek, 26 czerwca 2020

Relaksująca zabawa w czasie ciszy wyborczej

Aby odreagować emocje związane z wyczekiwaniem na wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich (chociaż jestem ich niemalże pewna, ułamek nadziei jest... i potęguje), co rusz zabawiam się literkami i zdjęciami z różnych albumów... Zabawę tę na własny użytek nazwałam: „Na tropie Światowida i wyobraźni”.

Światowid to potoczna nazwa boga wojny (Świętowida) o czterech twarzach zwróconych ku czterem stronom świata. Jego posąg znamy z Arkony (Rugia), a także ze Zbrucza i Krakowa. Dzisiaj podobne mu posągi można znaleźć w wielu miejscach na świecie.
Ja znalazłam tu gdzie mieszkam. Posąg ten (no dobra, a`la posąg), a właściwie dwa posągi bardzo mi przypominają Światowida. Zostały wykonane kilka lat temu przez uczniów tut. Gimnazjum i stoją na szczycie góry — przy głównej leśnej dróżce.


Po prawej stronie dróżki stoi posąg... OK., rzeźba z dwiema głowami, jedną na górze, drugą na dole. Po lewej stronie dróżki stoi podobna rzeźba, tyle że z jedną głową na dole.
Jeśli się dokładnie przyjrzy tym dwóm rzeźbom, zauważa się, że stanowią one pewną całość. Świadczą o tym wyrzeźbione na nich napisy. Na lewej jest napis: „MENSCHEN”, a na prawej: „RECHTE”, co znaczy w tłum. na język polski: PRAWA CZŁOWIEKA.

Bardzo mi się one podobają. Mimo iż twarze są pojedyncze, widzę w nich Światowida, tyle że nie jako boga wojny, a boga pokoju. Tak mi podpowiada wyobraźnia i moje pacyfistyczne nastawienie do świata. Jestem urodzoną pacyfistką i przejawy pokoju widzę wszędzie, a właściwie chcę widzieć wszędzie.

Po dłuższej zabawie twarze mojego Światowida zaczynam widzieć zupełnie inaczej. Jak? Jakoś dziwnie skojarzyły mi się z… Vivaldim i jego jakże ilustracyjną muzyką: „Cztery pory roku” (Le quattro stagioni). Śmieszne? Może i tak. No ale cóż, ludzie z wyobraźnią już tak mają, że wszystko po swojemu se wyobrażają.