Wspaniały,
słoneczny dzionek się u nas dziś zapowiada. Nie może być
inaczej, wszak to pierwszy dzień lata.
Przed
chwilą wróciłam z lasu, a tam miałam sposobność w pogodzie
rozeznać się dokładnie. Kiedy wchodziłam w zieleń lasu, osnuta
była jeszcze mgłą. Po godzinie mgła opadła. Ukazał się
przepiękny błękit nieba. Ptaszki coraz głośniej i weselej
zaczęły świergolić i co rusz wzbijać się ponad wierzchołki
drzew. A to już nieomylny znak, iż lato szykuje nam piękną pogodę
na przywitanie.
Będąc w
lesie, poszłam jeszcze raz w to miejsce, gdzie podczas Nocy
Świętojańskiej znalazłam kwiat paproci. Tak na wszelki wypadek,
aby się upewnić, czy coś mi się nie przywidziało... Ale nie, na
szczęście. Kwiat, choć stał się już dużo mniejszy, ciągle
pysznił się wśród liści paproci.
Znów
wpatrywałam się w niego, ale jeszcze intensywniej niż w nocy, po
to, aby nadprzyrodzone moce sobie przyswoić i ugruntować. A kiedy
poczułam, że działają coraz mocniej, opromieniona jego blaskiem
(a może napromieniowana?), ruszyłam w dalszą wędrówkę,
rozkoszując się pierwszym dniem lata.
Lato do
życia wokół się budzi...
W jego anturażu nikt się nie nudzi,
W jego anturażu nikt się nie nudzi,
Bo
lato wszystkich stawia do pionu,
Wystarczy
tylko wyjść czasem z domu.
Witaj,
lato! A bądź dla nas przyjemne i łaskawe. Oszczędź nam zjawisk
ekstremalnych: wichur, gwałtownych burz, gradobicia, a już
zwłaszcza nieobliczalnych trąb powietrznych. Nie żałuj za to
pięknej pogody i pomóż nam pokonać wyniszczającą
nas pandemię koronawirusa...
Amen!