Biedroneczka Kropeczka fruwa po łące,
trzymając małe liczydło w prawej rączce…
Fruwa i fruwa i wcale nie znajduje
tego akurat — co bardzo potrzebuje.
Rysunek mojej 7-letniej wnuczki.
A cóż jej potrzeba, czy wiecie dzieci?
Słoneczko już wie — i mocno świeci…
Po całej łączce strzela promykami
i się zabawia rosy kropelkami.
Pewne już wiecie, moje drogie dzieci,
że nie na darmo słoneczko tak świeci…
Chce pomóc Kropeczce znaleźć — czego szuka,
wszak dla słoneczka — żadna to sztuka.
Czego więc szuka ta nasza Kropeczka?
Kropelki rosy? Tak, i to dużej jak beczka,
by niczym zwierciadło jej posłużyła,
gdy ona swe kropki będzie liczyła.
Dzięki słoneczku, gdy taką ujrzała
w głos się serdecznie zaraz zaśmiała.
Przejrzała się w niej niczym w zwierciadle,
kropki liczyć zaczęła i sumować na liczydle:
— Jeden, dwa, trzy… po stronie lewej…
Jeden, dwa, trzy… po stronie prawej…
Trzy i trzy... na liczydełku daje sześć…
Hura! Jestem dorosła, znikam więc i mówię cześć!
— wesoło zawołała i frrrrr… odfrunęła bezgłośnie,
wzbijając się do nieba i tańcząc radośnie.
******
Słoneczko Biedroneczkę cały czas obserwowało,
i widząc ją aż tak radosną, perliście się zaśmiało…
Choć wie, że kropeczki nie odzwierciedlają jej wieku,
nic nie mówiło, bo zna świat znakomicie od wieków.
Wie, że wszystkie stworzenia swe własne radości mają.
Nie psuje ich nikomu, wszak one radość też i jemu dają.