niedziela, 2 września 2018

Marzenie kreta Binokleta

Krecik Binoklet miał wielkie marzenie:
Dwie leśne polanki połączyć tunelem,
By w czasie zimy skrócić swe łażenie,
Kiedy odwiedzać będzie kretkę Melę.

W zimie jest trudno pokonać polanki,
Gdy śniegu nasypie zima sroga.
A ma już dość odwiedzania kretki Anki,
Chce do Meli... Z nią każda chwila błoga.

Pewnego razu, przed zimą krótko…
Binoklet się ostro zabrał do kopania,
Lecz wnet niespodziewanie zarył bródką
I przekop tunelu przerwał u zarania.

Zdenerwował się wtedy okropnie,
Bo ból potężny przeszył ciało jego.
Lecz w mig za zwały chwycił przytomnie, 
By bólu nie cierpiało choć jego ego.

Niełatwo Binokletowi szło to kopanie,
Gdyż ból bródki wciąż jeszcze czuł,
Ale że przed oczami miał swoje kochanie,
Nie ustawał... i wnet tunelu wykopał pół.  

Gdy zdał sobie sprawę — jak daleko jest już,
Poczuł w sobie przypływ sił przeogromny.
I nim się spostrzegł, polanka Meli była tuż,
Wtedy aż usiadł z radości półprzytomny.

Wnet Meli udowodni, że mężem jej być może.
A ta myśl czyniła go bardzo szczęśliwym...
Wszak pozbędzie się cienia na swym honorze,
Gdy pokaże — jaki jest pracowity i spolegliwy.

Krecik Binoklet ze szczęścia aż promieniał…
Poprawił binokle i kopać zaczął na powrót.
Szedł jak przecinak — podziemie w tunel zamieniał,
I nim się obejrzał, był już u Meli kopca wrót. 

Ze szczęścia zbrakło mu tchu, serce waliło młotem,
Wystawił więc głowę wśród traw Meli polanki,
By łyknąć powietrza…  wtem zawrócił, i pobiegł z powrotem,
Bo nagle żal mu się zrobiło kretki Anki.


Rysunek 7-letniej Wnuczki.