Równie
mocno, jak z teraźniejszym zakłamaniem, powinniśmy walczyć o
normalne dzieciństwo naszych dzieci. Bo to właśnie one — są
przyszłością Narodu. A jak dzieciństwo ich dziś wygląda? Rosną
wśród wszechobecnej przemocy, brutalności, wulgarności,
nienawiści, zawiści. Jakże często brakuje im uczuć
rodzicielskich, autorytetów. Są dziś zewsząd otaczane negatywnymi
i destruktywnymi uczuciami. A to przecież dorosłych „działka”
za taki stan rzeczy.
Wielu
dorosłych jednak nie poczuwa się do odpowiedzialności za ich
przyszłość. Tak to wygląda. Bo to przecież dorośli szpikują
świat niechlubnymi realiami, godzącymi w ich normalne dzieciństwo.
To dorośli kreują ich psychikę, ich podejście do życia. To
dorośli odpowiadają za to, czy one będą umiały być szczęśliwe
na co dzień i czy w ogóle tę umiejętność bycia szczęśliwym
posiądą. Wreszcie, to dorośli piszą dla nich książki, robią
filmy, wymyślają gry i zabawy. I to właśnie bulwersuje mnie
najbardziej, gdyż w każdym dniu spotykam się z wieloma przykładami
niecenzuralnych treści w nich zawartych. Uważam, że w większości
to z tego właśnie powodu dzieci stają się bezczelne, zarozumiałe,
nonszalanckie, nietolerancyjne, wszak ich świat zewsząd jest
bombardowany takimi cechami. Nieraz aż włos mi się na głowie
jeży, kiedy słyszę rozmowy dzieci w jakimś przypadkowym z nimi
kontakcie.
Dzieciom
potrzeba więcej miłości, uwagi, zainteresowania, ciepła,
pozytywnych uczuć na co dzień, przeżyć na miarę ich wieku. One w
swoim dzieciństwie — błądząc po omacku — szukają takich
właśnie uczuć, chociaż najczęściej są tego nieświadome. A co
znajdują? Znajdują wariacki świat dorosłych… Tak, świat
oszalał. Ludzie nastawili się na konsumpcję i w pogoni za
pieniądzem (jedynym środkiem zapewnienia jej sobie), potracili
prawdziwe wartości.
Od wielu lat
piszę dla dzieci i młodzieży. Wszystkie moje teksty są pogodne,
chociaż w niektórych momentach nie brakuje też i treści
dramatycznych, ale w przeważającej mierze mają one dobre
zakończenie. Zakończenie, które daje dziecku do myślenia,
wartościowego myślenia, budującego, a nie destruktywnego.
Destrukcji nasze dzieci mają aż nadto: w kinie, w telewizji, w
Internecie... A co najgorsze, często też i w domu rodzinnym.
Może mi
ktoś zarzuci, że zbyt moralizuję w swoich tekstach dla dzieci, ja
jednak myślę, iż morał, jako pouczający, prawidłowy wniosek
końcowy — jest dobroczynny. W odróżnieniu od wszechobecnej
przemocy, brutalności, wulgaryzmów, a także ogłupiającej
fantazji, rozbudzającej niewłaściwe emocje u dzieci. Jak mawiał
nasz drogi Melchior Wańkowicz: „Smrodek dydaktyczny nikomu nie
szkodzi”. Ja też tak uważam. Mało tego, uważam, że w
dzisiejszych czasach ten, tzw. smrodek dydaktyczny, potrzebny jest
tym bardziej. Również pedagogiczny i psychologiczny.
Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, iż potrzebny jest potężny
smród tegoż właśnie, gdyż ludzie zrobili się jeszcze bardziej
pazerni i zachłanni na pieniądze. Jak nigdy dotąd. Mieć,
posiadać, znaczyć wiele, za wszelką cenę, rozpychając się po
chamsku łokciami, depcząc wszystko, co dobre i wartościowe dla
człowieka.
Najgorsze w
tym wszystkim jest to, że dorośli doskonale wiedzą o tych złych
przykładach podawanych dzieciom jakoby na tacy, ale tak naprawdę w
większości nie przeciwstawiają się temu. Jedni, bo ciągną
profity z zepsucia psychiki i moralności dzieci i młodzieży, inni,
bo uważają, że nie są w stanie niczego zmienić w tym bagnie
przemocy i pieniądza, a jeszcze inni (a tych jest niewielu), choć
się starają i mówią o tym wszem i wobec, to w rezultacie jest to
głos wołającego na puszczy.
Uważam, że
ogólna prawidłowość i normy wychowawcze względem naszych dzieci,
wymykają się spod kontroli. A co będzie, jak te dzieci,
dojrzewające na brutalnych filmach i grach komputerowych, dorosną…
i w przyszłości dorwą się do rządzenia? Strach pomyśleć!
A co z
naszymi biednymi dziećmi, które żyją w ubogich, patologicznych
rodzinach? Czy kościół im pomaga? A co z dziećmi w domach
dziecka? Wreszcie, co z nową społecznością eurosierot? To jest
osobny, bardzo bolesny i ogromny rozdział… Jak i ukłon w stronę
polityków.