wtorek, 31 października 2023

Rodzice odeszli, ale pamięć o nich pozostanie na zawsze

Rano, w Dniu Święta Zmarłych, obudziłam się z miłym uczuciem. Śnił mi się mój Ojciec, który zmarł ponad 52 lata temu i moja Mama, która zmarła w listopadzie zeszłego roku. Byli razem. Nic nie mówili, ale patrzył na mnie. Dokładnie zapamiętałam ich twarze, były uśmiechnięte.

Szybko wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do kuchni po znicze. Zapaliłam kilka w pokoju stołowym, a dwa, tradycyjnie już, w ogrodzie.

Zapalając je, spojrzałam na rozjaśniające się niebo, i wtedy, przypomniało mi się, że to właśnie Celtowie wierzyli, iż w noc z 31 października na 1 listopada duchy zmarłych schodzą na ziemię, aby odwiedzić swoich bliskich.

Ta noc jest magiczna według ich wierzeń, bowiem wieczorem kończy się lato i stary rok, a zima i nowy rok, zaczynają się dopiero o świcie. Dwanaście nocnych godzin nie należy więc ani do lata, ani do zimy, są niczyje. To dwanaście godzin magicznej nocy, kiedy to dusze zmarłych odwiedzają swoich bliskich.

Wprawdzie to tylko pogańskie wierzenia, ale że ja mam bujną wyobraźnię — w płomieniu jednego ze zniczy zobaczyłam nagle twarz Ojca, a w drugim twarz Mamy... Były uśmiechnięte, tak jak w moim śnie.

Kochani moi, nie mogę być przy Waszych grobach, ale jestem z Wami myślami i całym moim sercem. Pokój Waszym Duszom!... I do zobaczenia, już o rok szybciej!


poniedziałek, 30 października 2023

Halloween to stara tradycja... (22)

 


Wydrążona dynia to zabawowy zwyczaj rzeźbienia portretu demonów, aby odstraszały nieszczęścia.


Halloween to nie tylko zabawy w klimacie zaświatów i duchów

 

Kiedy nastaje upiorny Halloween*,

wszystkie dzieciaki strasznie się cieszą,

wszak to okazja na przebieranki

w upiorne duchy co bardzo śmieszą.


To też okazja, żeby być w strachu,

by go łagodzić groźnym okrzykiem:

Cukierek lub psikus! — przed każdym domem,

gdzie każdy mięknie przed takim ryzykiem.


Potem już hojnie wrzuca do worków

straszliwym duchom, czarcim potworom

masę cukierków, keksów, wafelków,

śmiejąc się w oczy wszystkim upiorom.


O to też chodzi w święcie Halloween,

by dzieci uwolnić od wszelkich lęków

poprzez zabawę i moc radości,

z wykorzystaniem z zaświatów wątków.



O Halloween, skąd się wywodzi, jakie były jego obrządki, tradycje, wierzenia, a także o obecnych zabawach — pisałam obszernie > tutaj.

***

Kiedyś nie przepadałam za świętem Halloween. Od kiedy przekonałam się jednak, że dzieciaki bardzo lubią tę radosną maskaradę odnoszącą się przecież do Święta Zmarłych, tradycję tę polubiłam. I już od lat, kiedy dzieciaki przebrane w różne straszydła przychodzą do mnie z zawołaniem: „Süß oder sauer” (dokł. tłum. z niem. „słodkie albo kwaśne, czyli "cukierek albo psikus”), zawsze obdarowuję je różnymi słodyczami. Ba, biorę w nim nawet czynny udział. Przy tylu Wnuczkach nie mam wyjścia. I też straszę, dwojąc się, a czasem nawet i trojąc...



Happy Halloween więcŻyczenie to oczywiście nie dotyczy tych, których to święto brzydzi, obraża albo wkurza. Życzenie to dotyczy wszystkich tych, którzy mają poczucie humoru i lubią się bawić. A także obserwować jak się inni bawią. Zwłaszcza dzieci.

Halloween w katolickiej Polsce nie jest dobrze przyjmowany. Szkoda, bo dzieciaki dzięki tej zabawie, choć „upiornej”, to jednak bardzo radosnej, oprócz słodyczy, jakie otrzymują od sąsiadów w tym dniu, zdobywają coś jeszcze. Otóż zdobywają pewną wiedzę. Uczą się pokonywać różne swoje codzienne lęki. Także lęk przed śmiercią.


niedziela, 29 października 2023

W życiu najtrudniejszy jest pierwszy krok... (21)



Dostojka Eufrozyna ozdobą łąk i lasów

Dostojka Eufrozyna, jako że jest dziennym motylem, często jest spotykana w lasach, na polanach i na łąkach. Jest średniej wielkości motylem. Rozpiętość jej skrzydeł wynosi od 40 do 42 mm. Samica jest nieco większa od samca i ma bardziej rudawy wierzch.

Udało mi się sfotografować jedną Dostojkę wesoło fruwającą z kwiatka na kwiatek, drugą zaś na drodze. Ta biedulka pewnie nie mogła fruwać, bo wyraźnie było widać, że ma nadgryzione lewe górne skrzydełko. Żal mi się jej zrobiło, dlatego podsunęłam pod nią duży liść babki lancetowatej i przeniosłam ją na pobocze drogi do wysokiej trawy... Z nadzieją, że Matka Natura jej pomoże.



Okay, to już ostatni motyl, jaki udało mi się w tym sezonie sfotografować i pokrótce opisać. Skoro tak, to dorzucę jeszcze w tym miejscu zdjęcie Górówki Boruty, bo akurat żerowała obok Dostojki... A niech ma!

Wcześniej już o niej pisałam w tekście: "Przejażdżka z Górówką Borutą", bo też była pasażerką na gapę na moim rowerze.



Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


Kobiety, nadszedł nasz czas. W nas siła! Walczmy o pokój na świecie! Jak tylko możemy i gdzie możemy

Bardzo poruszające

(tłumaczenie z języka niemieckiego):


Zdarzył się mały cud, który jest prawie całkowicie ignorowany przez media: tysiące hebrajskich, muzułmanek i chrześcijanek pomaszerowało razem na rzecz pokoju w Izraelu.
W nowym oficjalnym teledysku ruchu Women Wage Peace izraelska piosenkarka Yael Lidbaum śpiewa piosenkę „Prayer of the Mothers” wraz z kobietami i matkami wszystkich religii i pokazuje, co muzyka może zmienić. Kobiecy cud, który mówi więcej niż tysiąc słów.


Udostępnij gdzie tylko możesz! < kliknij

Pokój Szalom Salam

A ja jeszcze dodam: — Frieden! Peace! Мир!



***

Oryginalny tekst:

Sehr berührend 

Ein kleines Wunder, das von den Medien fast völlig ignoriert wird, ist geschehen: Tausende hebräische, muslimische und christliche Frauen sind in Israel gemeinsam für den Frieden gelaufen. 

In dem neuen offiziellen Video der Women Wage Peace-Bewegung singt die israelische Sängerin Yael Deckelbaum gemeinsam mit Frauen und Müttern aller Religionen das Lied "Prayer of the Mothers" und zeigt, was Musik verändern kann. Ein weibliches Wunder, das mehr als tausend Worte sagt. 

Teilen Sie es, so oft Sie können! 

Shalom Salam Frieden


Zło opanowuje Ziemię i ma źródło w... (20)

 


Światem rządzą źli ludzie... (19)

 


sobota, 28 października 2023

Zbliża się Halloween... Wróżka DeIna sposobi się do startu

 

Na DeInę nie ma bata...

Znów się będzie wokół działo!

Bo też działo to armata,

będzie się więc armatniało!





Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


Hotel dla owadów? Czemu nie

Hotel dla owadów (Insektenhotel) to świetna sprawa, wszak zapewnia wielu z nich miejsce na nadchodzące chłody i przezimowanie. Na taki jeden hotel właśnie, zbudowany przez tutejszą młodzież, natknęłam się niedawno w lesie. Jego architekci, zapewniając miejsce takim gościom, z pewnością przyczyniają się do ochrony przyrody.



Czytałam w Magazynie dla Ogrodników, że gotowe domki tego typu można też kupić w sklepach ogrodniczych. Każda więc kupująca taki domek osoba przyczynia się także do ochrony swojego najbliższego otoczenia, przyciągając do swojego ogrodu zapylające owady. Wychodzi więc na to, że na tych owadzich hotelach korzystają wszyscy. I ludzie, i zwierzęta, i Matka Natura.



Żadne inne owady nie są tak ważne, jak owady zapylające. O nie szczególnie trzeba dbać. Gdyby ich zabrakło, zwłaszcza pszczół, nie będzie nasion, z których wyrastają rośliny. W tym miejscu warto więc przypomnieć słowa Alberta Einsteina: „Kiedy wyginie pszczoła, rodzajowi ludzkiemu pozostaną już tylko 4 lata”.

Jako ciekawostkę dodam, że w Niemczech za zabicie pszczoły, osy, trzmiela, czy szerszenia grożą kolosalne kary. Nawet do 65 tys. euro, w zależności od landu. Nie wolno też na własną rękę usuwać ich gniazd. Od tego są specjalne służby.

Niemcy prawie nigdy ich nie przeganiają. W okresie letnim nieraz można je zobaczyć w cukierniach, czy też przy stolikach w restauracjach i kawiarniach na świeżym powietrzu. Nie wywołują one jednak żadnej reakcji ani ze strony sprzedawców, ani kelnerów, ani też klientów. A jeśli już, to można być pewnym, że osobami tymi są obcokrajowcy.


czwartek, 26 października 2023

Świat dziecka to tabula rasa... (17)

 


Bezimienne motyle* z wyspy Mainau

Jak już wcześniej pisałam, na wyspie Mainau na jeziorze Bodeńskim znajduje się największy w Niemczech pawilon motyli. Motyle obok kwiatów są wspaniałą atrakcją tej wyspy, zwanej również wyspą Kwiatów.

Można je podziwiać w specjalnie oszklonych pawilonach. Fruwają tam sobie swobodnie i siadają zwiedzającym na głowach i ramionach. Chętnie też pozwalają się fotografować. W ogóle nie są płoche. Wyraźnie widać, że się już zdążyły do ludzi przyzwyczaić.



To są już ostatnie motyle z Wyspy Mainau. Przynajmniej na razie, do następnej wycieczki. Na ten czas już ich wszystkie zdjęcia, jakie posiadam w albumie z tamtejszej motylarni, wykorzystałam.

Zostawiłam je na koniec, tylko dlatego, że nie wiem, jak się nazywają i że nigdzie ich nazwy nie znalazłam.

O pomarańczowych motylach wiem tylko tyle, że przynoszą optymizm i szczęście oraz są zwiastunami szybkiej rekonwalescencji po chorobie... Acha, i to jeszcze, że symbolizują radość.

A o tym ostatnim pięknym motylu niestety nie wiem nic. W żadnym Atlasie Motyli go nie znalazłam. Na podobne natrafiłam w różnych miejscach, ale jednak nie były tak do końca takie same jak "mój".


* Bezimienne motyle — gdyby ktoś jednak znał ich nazwę, proszę o info.


środa, 25 października 2023

Drodzy Rodacy,

oto symbol końca panowania Kaczyńskiego i jego pisowskiej mafii. Obrazek ten jest również dobitnym świadectwem tego, jak bardzo gore im pod tyłkami.




Co pisiorom w czasie panowania wychodziło najlepiej?


Najlepiej pisiorom wychodziło judzenie.

To była ich główna rola na krajowej scenie.

Mielili wciąż jęzorem, bijąc sobie brawo,

wierząc nader mocno, iż chroni ich prawo.


W UE podjudzali ze zdwojoną mocą.

Chełpiąc się, gwiazdorząc i wszystko knocąc.

Polaków interes mieli gdzieś... głęboko,

tylko własne zyski stawiali wysoko.


Perfidnym judzeniem podzielili Naród.

Kłótnie były zasłoną dla ich licznych porut,

w końcu jednak przyszła kryska na Matyska...*

PiS swej chorej władzy nigdy nie odzyska.


* Koniec z judzeniem, manipulowaniem, oszukiwaniem, bezczelnością, cynizmem, chamstwem, szerzeniem nienawiści... Koniec z partią Prawo i Sprawiedliwość, która okazała się być jedynie partią bezprawia i niesprawiedliwości.


No, to żegnajcie pisory! Już czas na was! Skończcie już kombinować z przedłużeniem rządów, bo na to nie macie żadnych szans.

Nawet wasza dalej jącząca i judząca TVP już wam nie pomoże. Władzy już nigdy nie odzyskacie... No way!!!

Umizgiwanie się i błaganie o litość?! A wypchaj się trocinami niedoszły emerytowany zbawco narodu. ;) 


Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


Dzień kundelka. Psa nierasowego, ale bardzo mądrego


Kundel to pies wielkiego serca,

naszych domów wierny dozorca.

Jest całkiem zwykły... rasy żadnej,

ale serdeczny i nader ładny.




Jeśli psy kochasz, wybierz kundelka,

z nim moc radości i przyjaźń wielka.




W Polsce każdego roku w dniu 25 października obchodzone jest święto kundelka, czyli wszystkich wielorasowych psów. Data ta to również dzień wejścia w życie Ustawy o Ochronie Zwierząt. A cały miesiąc październik jest miesiącem dobroci dla wszystkich naszych Braci Mniejszych...Trzeba przyznać, że to bardzo chwalebne inicjatywy.


Jesienią wygląd okien się zmienia... (15)

 


poniedziałek, 23 października 2023

A to ci giganty!

Śmigałam sobie wczoraj rowerem przyjemnie po lesie, gdy nagle, na środku dużej polany, do której się zbliżałam, już z daleka kątem oka przyuważyłam coś dziwnego. Coś dużego sterczącego w trawie. Ujechałam może jakieś pięćdziesiąt metrów i wtedy nasunęło mi się pewne skojarzenie, w które trudno mi było uwierzyć. Koniecznie musiałam je zweryfikować z bliska. Zawróciłam więc i wjechałam na polanę. Zbliżając się do tego miejsca, coraz bardziej nabierałam pewności co do prawdziwości mojego skojarzenia.

Rany, aż zapiszczałam z zachwytu... to były rzeczywiście grzyby! Obowiązkowo musiałam je uwiecznić. Zeskoczyłam więc z roweru i urządziłam im istną sesję zdjęciową.

Takich olbrzymich grzybów jeszcze nie widziałam. To były czernidłaki kołpakowate.



Obok nich sterczały też przejrzałe już czernidłaki. Z wyglądu mało apetycznie się prezentowały, ale wrażenie robiły.



Czernidłaki należą w zasadzie do grzybów jadalnych, ale nadają się do spożycia tylko te młode, takie jak na pierwszym zdjęciu. Nie zerwałam ich jednak, bo nie przepadam za smakiem grzybów. Wystarczyło mi, że mnie zachwyciły swoją niezwykłą potęgą i zdrowym wyglądem.

Pamiętam, że w zeszłym roku też natknęłam się na grzyba giganta. To była kania... albo sromotnik bezwstydny. Pewności nie miałam, bo grzyby te są do siebie bardzo podobne, więc go tylko obfotografowałam. Oto i on:



No dobra, jak już się chwalę gigantami to jeszcze i purchawkami znalezionymi w Schwarzwaldzie się pochwalę. A co! Przecież są też niezwykle piękne. Chyba nikt nie zaprzeczy... Oto i one:



Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


Jesienne rowerowanie

Póki śnieg nie sypie, póki mróz nie ściska, rowerowanie jest ciągle możliwe. Cieszę się z każdej bezdeszczowej pogody i jak tylko mogę, ruszam na rowerowe wędrówki.

W przeciągu ostatnich tygodni objeździłam tutejszą kotlinę. Byłam nawet w tej jej części, w której rowerem jeszcze nie byłam. Trudno było ją zdobyć. Jest stroma, ale tak mi się spodobała, że byłam tam kilka razy, gdyż widoki stamtąd są naprawdę piękne.

Widać wyraźnie, że jesień opanowała już krajobrazy, ale ciągle jeszcze jest więcej zieleni. Złota jesień jakoś się nie kwapi... Ale to i dobrze.

A może to tylko tutaj tak jest? Być może, bo skoro wiosna zawsze przychodzi nieco później to i złota jesień pewnie też. Tylko zima rzadko kiedy się spóźnia. Jak to w górach.

Chociaż, jak sobie przypominam, w niektórych latach bywało tak, że złotej jesieni w ogóle nie było, albo była bardzo krótka. Bo to wszystko zależy od pogody. Jak jest w miarę ciepło i sucho, to złota jesień jest piękna i trwa ca. trzy tygodnie, ale jak jest deszczowo i wietrznie, to jesień od razu przechodzi w brunatną.

Mam nadzieję, że tym razem pogoda tylko opóźni przyjście złotej jesieni. Każdego roku czekam na nią z utęsknieniem. Uwielbiam tę jej bajeczną paletę barw.




sobota, 21 października 2023

Żegnajcie pisory! Szczęśliwej drogi już czas

To miłe pożegnanie odnosi się rzecz jasna do wszystkich pisiorów. A już szczególnie do pisowskiej wierchuszki na czele z niedoszłym emerytowanym zbawicielem narodu. 

Słyszycie pisowskie warchoły, ludzie bezprawia i niesprawiedliwości?*... Już czas! Ruszajcie w drogę. Możliwości macie kilka. Jak na załączonym poniżej obrazku: 




Będąc na waszym miejscu, wybrałabym kierunek Niemcy. Wszystko jedno jakim środkiem lokomocji. A potem to już tak jak drogowskaz na zdjęciu wskazuje: "Flüchtlings erstaufnahmestelle Truppenübungsplatz", czyli Ośrodek Przyjmowania Uchodźców na terenie poligonu wojskowego. Raz, że tam bezpiecznie, a dwa, że dobrze tam karmią. Wiem o tym, bo w ramach Czerwonego Krzyża jako wolontariuszka pomagałam tam uchodźcom między innymi z Ukrainy.

No chyba, że macie pietruchę przed uchodźcami. Zwłaszcza przed tymi, których w ostatnich latach sami z Azji i Afryki sprowadziliście, udzielając im za grubą kasę polskich wiz. Bo oni, na co liczyliście od początku tego procederu wizowego, w większości już tam są. Dobrze wiedzieliście, że nikt z nich w waszej pofyrtanej pisowskiej Polsce zostać nie zechce. Kto by to pomyślał, że karta aż tak szybko się odwróci, co nie?



Okay, jeśliby was strach przed uchodźcami jednak zbyt mocno paraliżował, to macie jeszcze dwie inne możliwości. Możecie się zaszyć w starych opuszczonych domach, na terenie Niemiec jest ich sporo. Albo koczować w lasach. Niemieccy bezdomni chętnie się swoim sprzętem z wami podzielą. Ba, zostawiają go nawet to tu, to tam na drzewach ładnie przygotowany do natychmiastowego użytku.

Tak że widoków na zakwaterowanie w Niemczech macie, że ho ho! A może i jeszcze więcej. Za moje rady wdzięczności od was nie oczekuję. Niech wam się wiedzie. Tak, jak sobie na to zasłużyliście.

A czym zasłużyli? Ktoś pewnie spyta. Już kilkaset lat p.n.e. Demokryt, zwany "śmiejącym się filozofem", dokładnie określił taki gatunek ludzki, do jakiego pisiory właśnie należą:   



No, to żegnajcie pisory! Już czas na was! Skończcie już kombinować z przedłużeniem rządów, bo na to nie macie żadnych szans. Nawet wasza dalej jącząca i judząca TVP już wam nie pomoże. Władzy już nigdy nie odzyskacie... No way!

Na pożegnanie zadedykuję wam jeszcze taki oto wierszyk ku refleksji: 


Co pisiorom w czasie panowania wychodziło najlepiej? 


Najlepiej pisiorom wychodziło judzenie.

To była ich główna rola na krajowej scenie.

Mielili wciąż jęzorem, bijąc sobie brawo,

wierząc nader mocno, iż chroni ich prawo.


W UE podjudzali ze zdwojoną mocą.

Chełpiąc się, gwiazdorząc i wszystko knocąc.

Polaków interes mieli gdzieś... głęboko,

tylko własne zyski stawiali wysoko.


Perfidnym judzeniem podzielili Naród.

Kłótnie były zasłoną dla ich licznych porut,

w końcu jednak przyszła kryska na Matyska...

PiS swej chorej władzy nigdy nie odzyska.


* Ileż trzeba mieć w sobie bezczelności i cynizmu, aby, mając taki stosunek do prawa i ludzi o innych poglądach, swoją partię nazwać "Prawo i Sprawiedliwość"?


Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


piątek, 20 października 2023

Wędrówki per pedes to zdrowie... (14)

 


Motyle szklanoskrzydłe z wyspy Mainau

Jak już wcześniej pisałam, na wyspie Mainau na jeziorze Bodeńskim znajduje się największy w Niemczech pawilon motyli. Motyle obok kwiatów są wspaniałą atrakcją tej wyspy, zwanej również wyspą Kwiatów.

Można je podziwiać w specjalnie oszklonych pawilonach. Fruwają tam sobie swobodnie i siadają zwiedzającym na głowach i ramionach. Chętnie też pozwalają się fotografować. W ogóle nie są płoche. Wyraźnie widać, że się już zdążyły do ludzi przyzwyczaić.

W pawilonie tym szczególną uwagę zwracają niezwykłe motyle szklanoskrzydłe. Są przepiękne.

Wprawdzie ich prawdziwym środowiskiem są głównie tropikalne lasy w Środkowej Ameryce, a także w północnych regionach Ameryki Południowej (czasem można je spotkać też i w Meksyku), to jednak bardzo dobrze adoptują się również i w Europie, oczywiście w warunkach specjalnych dla nich stworzonych.

Nazwę swą zawdzięczają rzecz jasna swoim przeźroczystym skrzydłom, których rozpiętość dochodzi nawet do 6 cm.

Tę swoją przeźroczystość motyle wykorzystują w celach ochronnych, dla kamuflażu, aby ukryć się przed różnej maści drapieżnikami. No czyż Natura nie jest cudowna? Nie dość, że upiększa, to jeszcze pomaga przeżyć.



Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


środa, 18 października 2023

Czas uwierzyć, że UFO istnieje... (13)

 


Jesień... A w lesie same dziwy

Zanim las całkowicie zmieni swą barwę z zielonej na różne odcienie żółci i czerwieni, obserwuję, co dzieje się z przyrodą. Zmiany zachodzą pomału i cichutko, ale stanowczo i nieodwracalnie. Zwierzęta i roślinność swoim sposobem przygotowują się na chłodne i słotne dni jesieni... i powoli pewnie już i na zimę.



Las to nie tylko ostoja przyrody. Las to niezwykle magiczne miejsce. Miejsce, w którym za każdym w nim pobycie doświadczyć można czegoś niesamowitego. Czegoś, co zaskoczy, zadziwi, zastanowi. A nawet, przy odrobinie wyobraźni, zainspiruje do nowego spojrzenia na siebie i swoje życie, na swój mały świat.

Tym razem ślimaki winniczki zwróciły moją szczególną uwagę. Od kiedy królestwo jesieni otworzyło swoje podwoje, nie wiedzieć czemu, zaczęły się wspinać po drzewach, po starych pniach, po skałkach. Nawet na ścianie mojego domu przyuważyłam kilka wytrwale podążających do góry. Już kiedyś o tym wspominałam.



Dlaczego ze ślimakami tak się dzieje? Nie wiem. Do tej pory w Internecie nie znalazłam wyjaśnienia tego fenomenu. Znalazłam jedynie stwierdzenie, że mają takie skłonności. Przy okazji znów natknęłam się na fajne dowcipy o nich. Oto dwa z nich:

"Na wskazówkach zegara siedzą dwa ślimaki. Jeden na dużej, drugi na małej. Spotykają się co godzinę i jeden do drugiego mówi:
— Stary! Ale jazda!".

"Spotykają się dwa ślimaki. Pierwszy pyta drugiego:
— Gdzie masz skorupę?
Drugi mu odpowiada:
— Uciekłem z domu".

Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


niedziela, 15 października 2023

Wybory Parlamentarne 2023 przeszły do historii... Czy zwycięsko? W dużej mierze tak*

Minęła godzina 21-sza... Teraz już mnie nikt o agitację nie ma prawa posądzić... Teraz już mogę otwarcie napisać:

Z całego serca gratuluję Panu, Panie Premierze Donaldzie Tusk! Nikt tak jak Pan nie zasługuje na zwycięstwo. Wprawdzie to drugie miejsce, ale jakże ważne, umożliwiające utworzenie demokratycznego rządu.

Nie ukrywam, że liczyłam na lepszy wynik, lecz ten też jest przecież bardzo znaczący. Mam tylko nadzieję, że Kaczyńskiemu nie uda się przekupić żadnych polityków opozycji, albo zastraszyć jakimiś tam hakami, bo z pewnością celowo je zbierał.

Zawiedziona jestem wynikami z USA. Myślałam, że tamtejsza Polonia już zmądrzała, ale nie, kaczyzm poparty trumpizmem ciągle ma się tam dobrze.

Przyznam też, że miałam nadzieję, iż liczba Polaków zaczadzonych pisowską propagandą nieco się zmniejszy. Jednak nie! Wyznawcy nadal trwają przy swojej mafijnej partii.

Okay, wracam do gratulacji: Gratuluję wyniku całej Demokratycznej Opozycji! Wasza ciężka praca dla dobra naszej Ojczyzny, dla dobra wszystkich Polaków przyniosła pozytywny efekt.

Dziękuję Wam za to bardzo gorąco w imieniu swoim i wszystkich Rodaków, którym dobro Polski zawsze leżało i leży na sercu.

Wierzę, że Komisja Wyborcza jutro potwierdzi ten wynik exit poll, albo nawet go poprawi i wreszcie nadejdzie czas na znów wolną, demokratyczną i uśmiechniętą Polskę... Na Polskę normalną, acz dumną i ponownie ważną i podziwianą na świecie.

Gratuluję wszystkim Polakom dobrej woli, którzy dokonali właściwego wyboru i życzę wspaniałej przyszłości w poczuciu zwycięstwa dobra nad złem!


GIF - Tenor GIF Keyboard


* Tekst ten napisałam już w piątek 13 października. Celowo. Dlaczego? Po to, żeby sobie udowodnić, że wiara ma sens i przynosi efekty. Wszak przez cały czas gorąco wierzyłam (pewnie jak większość z nas) w wygraną Opozycji Demokratycznej i srogą klęskę mafii pisowskiej z Kaczyńskim na czele... I widać, że wiara czyni cuda... E tam cuda! Jakie to cuda? Jeśli się czegoś mocno pragnie, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało nam się to osiągnąć... No i się udało. ;)

***

No dobrze, może nie do końca się udało, ale jednak źle nie jest! Powyższy tekst w niedzielę w nocy trochę zmieniłam i parę zdań dopisałam... Sursum corda Rodacy, będzie dobrze!