Jesień panuje już ponad dwa tygodnie. A trzeba przyznać, że pięknie panuje. Nie można narzekać. Jest ciepło i słonecznie niemalże codziennie. Nic więc dziwnego, że w lasach kwiatów jeszcze mnóstwo... I żadne z nich mimozy, co to niby jesień zaczynają, jak śpiewał Niemen. Są całkiem dorodne i kolorowe. Na niektórych nawet wciąż pracujące pszczółki można spotkać.
Tak że śmiało można powiedzieć, iż jesienne kwiaty nie tylko cieszą oczy, ale dają też nadzieję na jesienny zbór miodu. I bardzo mnie to cieszy. Wszak od dziecka jestem jego fanką.
Myślę, że do tej pory to już pewnie beczkę tego jakże zdrowego smakołyku pochłonęłam... E tam, beczkę, cysternę. Jak nic cysternę, skoro pół litrowy słoik wystarcza mi tylko na tydzień.
Cukru w ogóle nie używam. Nawet kawę słodzę miodem. Często też smaruję nim chleb z masłem. Nauczył mnie tego mój wujek, który miał ogromną pasiekę na wsi. Nauczył i utrwalił, bo też w dzieciństwie co roku spędzałam u wujostwa wakacje.