wtorek, 10 października 2023

Rowerem po jesiennym lesie z przygodami

Jadąc rowerem po lesie, można natknąć się na różne niespodzianki. Niektóre bywają nawet niebezpieczne. Zwłaszcza po nocnej wichurze. Ostatnio mi się przytrafiło z taką właśnie niespodziankę zderzyć.

Szczęściem w nieszczęściu nic mi się nie stało. Pewnie dlatego, że wcześniej dałam się naszej najjaśniejszej gwieździe napromieniować. Żarty, żartami, ale tych przygód w lesie miałam w tym dniu aż dwie. Pierwsza, gdy tuż przed moim nosem spadła gałąź (widać to na zdjęciu). Druga, kiedy to zaraz po tym incydencie wyjechałam na skraj lasu, tak na wszelki wypadek, by się zbytnio nie narażać, a dalej móc z bezpiecznej odległości podziwiać jesienny las.



Kiedy tak sobie spokojnie zasuwałam po usypanej drodze z szybkością około 35 km/h, nagle rowerem szarpnęło, mną oczywiście też. Okazało się, że łańcuch wciągnął sznurówkę z mojego prawego buta (widać na zdjęciu). Na szczęście nie upadłam całkiem. Zdążyłam lewą nogą zamortyzować upadek.

Tyle lat już jeżdżę rowerem, a takie coś zdarzyło mi się po raz pierwszy. Miałam problemy z wyszarpaniem sznurówki, w końcu jakoś mi się udało... i pojechałam dalej, zaliczając te dwa zdarzenia do przygody.