Kiedy nastaje upiorny Halloween*,
wszystkie dzieciaki strasznie się cieszą,
wszak to okazja na przebieranki
w upiorne duchy co bardzo śmieszą.
To też okazja, żeby być w strachu,
by go łagodzić groźnym okrzykiem:
— Cukierek lub psikus! — przed każdym domem,
gdzie każdy mięknie przed takim ryzykiem.
Potem już hojnie wrzuca do worków
straszliwym duchom, czarcim potworom
masę cukierków, keksów, wafelków,
śmiejąc się w oczy wszystkim upiorom.
O to też chodzi w święcie Halloween,
by dzieci uwolnić od wszelkich lęków
poprzez zabawę i moc radości,
z wykorzystaniem z zaświatów wątków.
* O Halloween, skąd się wywodzi, jakie były jego obrządki, tradycje, wierzenia, a także o obecnych zabawach — pisałam obszernie > tutaj.
***
Kiedyś nie przepadałam za świętem Halloween. Od kiedy przekonałam się jednak, że dzieciaki bardzo lubią tę radosną maskaradę odnoszącą się przecież do Święta Zmarłych, tradycję tę polubiłam. I już od lat, kiedy dzieciaki przebrane w różne straszydła przychodzą do mnie z zawołaniem: „Süß oder sauer” (dokł. tłum. z niem. „słodkie albo kwaśne, czyli "cukierek albo psikus”), zawsze obdarowuję je różnymi słodyczami. Ba, biorę w nim nawet czynny udział. Przy tylu Wnuczkach nie mam wyjścia. I też straszę, dwojąc się, a czasem nawet i trojąc...
Happy Halloween więc! Życzenie to oczywiście nie dotyczy tych, których to święto brzydzi, obraża albo wkurza. Życzenie to dotyczy wszystkich tych, którzy mają poczucie humoru i lubią się bawić. A także obserwować jak się inni bawią. Zwłaszcza dzieci.
Halloween w katolickiej Polsce nie jest dobrze przyjmowany. Szkoda, bo dzieciaki dzięki tej zabawie, choć „upiornej”, to jednak bardzo radosnej, oprócz słodyczy, jakie otrzymują od sąsiadów w tym dniu, zdobywają coś jeszcze. Otóż zdobywają pewną wiedzę. Uczą się pokonywać różne swoje codzienne lęki. Także lęk przed śmiercią.