Póki śnieg nie sypie, póki mróz nie ściska, rowerowanie jest ciągle możliwe. Cieszę się z każdej bezdeszczowej pogody i jak tylko mogę, ruszam na rowerowe wędrówki.
W przeciągu ostatnich tygodni objeździłam tutejszą kotlinę. Byłam nawet w tej jej części, w której rowerem jeszcze nie byłam. Trudno było ją zdobyć. Jest stroma, ale tak mi się spodobała, że byłam tam kilka razy, gdyż widoki stamtąd są naprawdę piękne.
Widać wyraźnie, że jesień opanowała już krajobrazy, ale ciągle jeszcze jest więcej zieleni. Złota jesień jakoś się nie kwapi... Ale to i dobrze.
A może to tylko tutaj tak jest? Być może, bo skoro wiosna zawsze przychodzi nieco później to i złota jesień pewnie też. Tylko zima rzadko kiedy się spóźnia. Jak to w górach.
Chociaż, jak sobie przypominam, w niektórych latach bywało tak, że złotej jesieni w ogóle nie było, albo była bardzo krótka. Bo to wszystko zależy od pogody. Jak jest w miarę ciepło i sucho, to złota jesień jest piękna i trwa ca. trzy tygodnie, ale jak jest deszczowo i wietrznie, to jesień od razu przechodzi w brunatną.
Mam nadzieję, że tym razem pogoda tylko opóźni przyjście złotej jesieni. Każdego roku czekam na nią z utęsknieniem. Uwielbiam tę jej bajeczną paletę barw.