Hotel dla owadów (Insektenhotel) to świetna sprawa, wszak zapewnia wielu z nich miejsce na nadchodzące chłody i przezimowanie. Na taki jeden hotel właśnie, zbudowany przez tutejszą młodzież, natknęłam się niedawno w lesie. Jego architekci, zapewniając miejsce takim gościom, z pewnością przyczyniają się do ochrony przyrody.
Czytałam w Magazynie dla Ogrodników, że gotowe domki tego typu można też kupić w sklepach ogrodniczych. Każda więc kupująca taki domek osoba przyczynia się także do ochrony swojego najbliższego otoczenia, przyciągając do swojego ogrodu zapylające owady. Wychodzi więc na to, że na tych owadzich hotelach korzystają wszyscy. I ludzie, i zwierzęta, i Matka Natura.
Żadne inne owady nie są tak ważne, jak owady zapylające. O nie szczególnie trzeba dbać. Gdyby ich zabrakło, zwłaszcza pszczół, nie będzie nasion, z których wyrastają rośliny. W tym miejscu warto więc przypomnieć słowa Alberta Einsteina: „Kiedy wyginie pszczoła, rodzajowi ludzkiemu pozostaną już tylko 4 lata”.
Jako ciekawostkę dodam, że w Niemczech za zabicie pszczoły, osy, trzmiela, czy szerszenia grożą kolosalne kary. Nawet do 65 tys. euro, w zależności od landu. Nie wolno też na własną rękę usuwać ich gniazd. Od tego są specjalne służby.
Niemcy prawie nigdy ich nie przeganiają. W okresie letnim nieraz można je zobaczyć w cukierniach, czy też przy stolikach w restauracjach i kawiarniach na świeżym powietrzu. Nie wywołują one jednak żadnej reakcji ani ze strony sprzedawców, ani kelnerów, ani też klientów. A jeśli już, to można być pewnym, że osobami tymi są obcokrajowcy.