Tran
wielu z nas kojarzy się z pewnością z przykrym doświadczeniem
związanym z przedszkolem, kiedy to ustawieni w szeregu, z
rozdziawionymi buziami, po kolei musieliśmy go łykać, podawany
dużą łychą przez panią przedszkolankę. Fuj, to było straszliwe
obrzydlistwo! Ale to było w dzieciństwie. Teraz, kiedy jesteśmy
dorośli, do tranu podchodzimy już pewnie inaczej. Rozsądniej. No,
przynajmniej ja tak podchodzę. Bo też od wielu, wielu lat, jestem
wręcz fanką tranu i łykam go często. W kapsułkach albo z
butelki. Częściej jednak z butelki. Chociaż z tranem w butelce
też mam przykre doświadczenia, i to już z dużo późniejszego
okresu, bo z młodości, kiedy to całą 100-gramową butelkę tranu
wypiłam na eks. Co mnie skłoniło do tak desperackiego kroku? Ano
to, że chciałam na gwałt trochę przytyć. Pomna
swojego przykrego doświadczenia (pisałam o tym pod koniec
wspomnienia pt. "Kanonier z przypadku")*, od kiedy stałam się dorosła, dłuższy czas
tran zażywałam w kapsułkach. Jednak od paru już lat mimo wszystko
przeszłam na tran butelkowany.
Cóż
to więc takiego, ten tran, że tyle dobrego się o nim w ostatnich
latach pisze? Z pewnością każdy wie, że to ciekły tłuszcz o
charakterystycznej woni i smaku otrzymywany ze świeżej wątroby ryb
z rodziny dorszowatych, halibutów lub rekinów. Przed wiekami głównym źródłem, z którego pozyskiwano tran, były wieloryby.
Obrazek z Internetu
Substancjami
czynnymi tranu są: witaminy A, D, wielonienasycone kwasy tłuszczowe
z grupy omega-3 oraz brom i jod.
Tran
od XVIII wieku stosowany był jako jedyne lekarstwo na krzywicę.
Według obiegowych opinii ówczesnych lekarzy, tran wzmacniał także
kości i zęby, przyspieszał ich wzrost oraz poprawiał wzrok i
apetyt. Ale dopiero na początku XX wieku lekarze potwierdzili i
udowodnili właściwości lecznicze tranu. Od tej pory tran stał się
bardzo cenionym naturalnym lekiem.
Szczególnie
wysokie zapotrzebowanie na tran ze względu na źródło witamin A i
D ujawniło się po drugiej wojnie światowej, ze względu na
powszechny niedobór tychże witamin w tamtym czasie. Jak już
wspominałam, w latach 60 i 70 poprzedniego wieku, tran, ze względu
na swoje właściwości, podawany był w ramach profilaktyki
zdrowotnej dzieciom w przedszkolach. Niestety, w późniejszym
okresie tran przestał być popularny, ponieważ jego płynna
niesmaczna i nieprzyjemnie pachnąca forma nie wytrzymała
konkurencji wprowadzonych na rynek syntetycznych witamin A i D.
Dopiero wyniki badań duńskich naukowców w latach 70-tych
wskazywały na istotną rolę kwasów tłuszczowych typu omega-3 w
prewencji chorób układu naczyniowo-krwionośnego oraz wzmocnieniu
systemu odpornościowego organizmu. Naukowcy udowodnili także, że
tran dodatnio wpływa na zdrowie oczu i skóry, łagodzi objawy astmy
i łuszczycy, zapobiega stanom zapalnym. Obniża również poziom
cholesterolu.
Tran
jest szczególnie wskazany w czasie wytężonej pracy umysłowej i
fizycznej. Ma doskonały wpływ na polepszenie koncentracji. Kiedyś
czytałam, że w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii a także w
Polsce, na grupie dzieci ze szkół podstawowych zostały
przeprowadzono bardzo ciekawe badania. Otóż podawano dzieciom
codziennie dawkę tranu i badano jego wpływ na poprawę
koncentracji. Badanie zakończyło się powodzeniem, a zadowalające
wyniki udowodniły ogromny wpływ nienasyconych kwasów tłuszczowych
zawartych w tranach rybich na rozwój, koncentrację, skupienie uwagi
u dzieci. Efekty były widoczne, a w podsumowaniu badania autorzy
pisali miedzy innymi o poprawie logicznego myślenia, zapamiętywania,
koncentracji, zmniejszeniu nadpobudliwości psychoruchowej u
niektórych badanych.
Wyodrębnione
z tranu wielonienasycone kwasy tłuszczowe z rodziny omega-3, przede
wszystkim kwas alfa-linolenowy i jego pochodne, przeciwdziałają
chorobie wieńcowej, zmniejszają stężenie trójglicerydów we
krwi, obniżają jej krzepliwość, zapobiegają tworzeniu się
zakrzepów i zmniejszają ryzyko choroby niedokrwiennej serca i
miażdżycy. Te zalety przemawiają za przyjmowaniem kapsułek z
tranem m.in. przez kobiety w ciąży. Tran pomaga także uregulować
nadciśnienie krwi oraz zmniejszyć reumatyczne bóle stawów i
artretyzm.
Potwierdzono
również, że tran pomaga chorym z reumatoidalnym zapaleniem stawów.
Łagodzi ból i spowalnia proces niszczenia chrząstki stawowej. W
starszym wieku zapobiega osteoporozie. Zapobiega chorobom wzroku i
skóry. Powoduje także zwiększoną odporność na nowotwory.
Ważne
dla kobiet: tran działa wspomagająco podczas odchudzania, a w
okresie menopauzy — łagodzi jej skutki.
Mając
na uwadze niezaprzeczalne dobrodziejstwo tranu można go polecić
każdemu. Jeśliby jednak ktoś miał opory przed jego zażywaniem ze
względu na jego smak i zapach (bo co tu ukrywać, czasami po zażyciu — potrafi się nim
odbijać nawet parę godzin), to i na to jest sposób.
Producenci już o to zadbali i w celu maskowania smaku i zapachu
dodają do niego sztuczne aromaty, np. cytrynowy, czy też
pomarańczowy.
Trzeba
tylko uważać, aby nie przedawkować (tak jak mi się zdarzyło w
młodości), bo też tran zawiera witaminy rozpuszczalne w
tłuszczach, a więc kumulujące się w organizmie. Nie należy więc
go stosować ponad zalecaną dzienną dawkę, by nie doszło do
hiperwitaminozy i związanych z tym działań ubocznych... A te
działania uboczne są potworne! Do dziś je pamiętam... Fuuuj!
Okropność!
*
Kanonier z przypadku — fragment „Narzuconej autobiografii Halszki”