Uwielbiam
wpatrywać się w kropelki rosy. Tak bajecznie się perlą. Wpatrując
się w nie, odnoszę wrażenie, że słyszę cichutkie dźwięki
dzwoneczków. Cichutkie i uspokajające, ale też i bardzo radosne.
Nawet w pochmurny dzień. Tak bardzo radosne, że uśmiecham się do
każdej z nich.
Nie
rozumiem dlaczego niektórzy krople rosy nazywają łzami aniołów.
Przecież łzy to najczęściej smutek... No chyba że łzy radości
mają na myśli.
Z
cyklu: "Co
w przyrodzie piszczy"