Ślimaki
winniczki mogłyby jeszcze spokojnie spać, czas polowania na nich
dawno zakończony, a do nowego jeszcze daleko. Zresztą, mało
prawdopodobne, żeby w ogóle do niego doszło. Za przyczyną
koronawirusa oczywiście.
W swoim
ogrodzie zauważyłam, że powoli zaczynają budzić się ze snu.
Poczuły już wiosnę. Poznaję to po spulchnionej ziemi w miejscu,
gdzie się u mnie co roku zakopują.
A wiosną?
Jak to wiosną, znów spokojnie będą buszować po ogrodach i
pochłaniać liście warzyw, lekceważąc złość ogrodników.
Najbardziej lubują się w winoroślach, stąd też ich nazwa.
Są
największym ślimakami lądowymi w naszej części Europy. Średnica
ich muszli wynosi przeciętnie około 5 cm. Żywią się świeżymi
liśćmi, przez co często uważane są za szkodników. Zwłaszcza
wtedy, kiedy akurat w ogrodach przyszło im to robić.
W Polsce
obecnie (od 1995 r.) winniczki są objęte częściową ochroną. A
wszystko przez nadmierny ich eksport do Francji, gdzie, wiadomo, są
wielkim przysmakiem.
Według
nowych przepisów, można zbierać je tylko przez 30 dni w ciągu
roku, na przełomie kwietnia i maja. I to te tylko osobniki, których
muszle mają rozmiar powyżej 3 cm. Dodatkowy wymóg to taki, że nie
można ich zbierać na użytkach ekologicznych i rezerwatach
przyrody. Osobniki, które tam zawędrowały, obejmuje ochrona
całkowita przez cały rok.
Winniczki
zamieszkują obszary o dużej wilgotności, a więc lasy, parki,
ogrody, niezbyt gęste zarośla. Można je znaleźć zwłaszcza w
takich miejscach, które się szybko nagrzewają i zatrzymują
ciepło. To, że ich najbardziej ulubionym miejscem są winnice, jest
powszechnie wiadome. Nie nazywałyby się przecież winniczkami.
Rozmnażają
się w dość ciekawy sposób. Kopulację poprzedza długotrwała
(nawet 2-godzinna) gra miłosna. Podczas tej kopulacji ślimaki
delikatnie dotykają się czułkami, po czym w stopę lub w bok
wbijają strzałkę miłosną, która osiąga długość jednej
piątej stopy ślimaka.
Sam akt
wymiany spermy trwa już niedługo, kilka minut. Jaja, efekt
ślimaczej miłości, w kolorze białym (wielkości grochu) w czerwcu
lub lipcu winniczki składają do jamy wykopanej w ziemi. Młode
winniczki wylęgają się po 3-4 tygodniach. Dojrzałość płciową
osiągają w 4 roku życia.
Jako
wartościowe pożywienie winniczki znane były już w średniowieczu.
W Polsce hodowali je przede wszystkim zakonnicy. Używali ich mięsa
jako uzupełnienia ubogiej w białko diety, jaką stosowali podczas
częstych i długotrwałych postów. Ślimaki były wówczas,
podobnie jak ryby, uważane za postne pożywienie. Dziś winniczki
bogatym zapewniają rozkosze podniebienia, zaś biednym pomagają
przetrwać... Taka to różnica.
Mięso
winniczków jest chude, zawiera duże ilości białka, wapnia,
magnezu, miedzi, cynku i jodu. Ponadto ich śluz stosowany jest w
medycynie. Produkuje się z niego lekarstwa na schorzenia
astmatyczne, tuberkulozę, a także ułatwiające gojenie się ran.
Zimują w
ściółce, ukrywając się pod roślinnością i stertami liści.
Już w październiku zagrzebują się jak najgłębiej z wylotem
muszli skierowanym ku górze. Jej wejście zaklejają śluzem.
Pozostawiają jedynie maleńki otworek do oddychania. Potem zwijają
się coraz głębiej w muszli, tworząc ochronne wieczko z kilku
ochronnych ścianek twardniejącego śluzu. I w taki oto sposób śpią
sobie smacznie przez pół roku. Wiosną odrzucają wieczko i
wychodzą na świat.
Ciekawostką
jest to, że winniczki nieraz lubią się „wywyższać”… i
wychodzą wysoko na drzewa, a nawet na ściany domów. Ale to tylko z
powodu zbliżających się długotrwałych opadów deszczu.
***
Ślimak winniczek co tchu bieży…
że w
kierunku przeciwnym do Francji,
bardzo mocno
w to wierzy.
Ślimak
winniczek lubi wędrować...
nosi domek z
sobą, by w nim się chować:
w razie
zagrożenia, czy zwykłej senności,
a także od
nieproszonych i natrętnych gości.
„Siedzi facet w oknie na
czwartym piętrze, a tu ślimak wpełza na parapet; pstryknął więc
nieproszonego gościa, tak że ten spadł na ziemię. Mijają trzy
lata, dzwonek do drzwi; koleś otwiera, a tam ślimak siedzi na
dzwonku i mówi: „Ty, gościu, to przed chwilą — co to miało
znaczyć?”.
(dowcip z Internetu)