Przy naszej kolejnej wędrówce z Aramisem i Dayą pogoda nas nie rozpieszczała. Znów była deszczowa. Ale co tam, jak z domu wyjść trza, to trza. Siłą rzeczy, psiej rzeczy.
Przyznam szczerze, że ja nawet lubię wędrówki w deszczu. Jakoś tak mam. Cudownie się wtedy oddycha. Moje psie towarzystwo, choć było mokre, też było zadowolone. Ja mokra nie byłam, na deszcz mam specjalne ubranie.
Po dwugodzinnej wędrówce deszcz przestał padać. Postanowiłam więc pójść w stronę ogródków, gdzie na wędrówce przed miesiącem natknęłam się na zawieszone na płocie różne fikuśne tabliczki z sentencjami i świeckimi przykazaniami. Wtedy postanowiłam sobie, że jeszcze kiedyś tu wrócę... No i wróciłam, i to w psim towarzystwie.
Kiedy tam dotarliśmy, pieski zajęły się sobą, a ja trochę sobie poczytałam. Oczywiście nie przeczytałam jeszcze wszystkich tabliczek, bo jest ich tam ogrom, Ogród zajmuje wszak dużą powierzchnię, to i okalający go płot jest długi, a na nim tabliczka przy tabliczce.
Oto przetłumaczona treść kilku z nich, które zapamiętałam:
— "Natura przemawia do ludzi. Słyszysz jej pouczające tykanie?".
— "Cisza i spokój daje siłę".
— "Kto nie zna języków obcych, nie wie nic o swoim".
— "Talent to dużo, ale praca to wszystko".
— "Każdy dzień ma swoje troski".
— "Nieszczęście nie ma przyjaciół".
— "Iloma językami mówisz, tylekroć jesteś człowiekiem".
— "Kto nie idzie do przodu, ten się cofa".