niedziela, 1 marca 2020

W poszukiwaniu pierwszych oznak wiosny

Co roku, gdzieś tak w połowie lutego, zaczynam wyczuwać nadchodzącą wiosnę. I choć za oknem bywa różnie, czasem śnieżno, czasem mroźno, czasem jedno i drugie, to ja i tak ją czuję. Nie tylko nosem, całą sobą. A wyczuwam ją najlepiej oczywiście na łonie natury.  
Miło jest czuć, ale jeszcze milej jest widzieć. Dlatego też w ostatnich dniach szukam w lasach jej pierwszych wizualnych oznak.
Niestety, przyznam szczerze, że do dziś dnia jeszcze ich tam nie znalazłam. Jej rychłe nadejście czuję jednak nadal.

Coś takiego! Pierwszych oznak wiosny szukałam po lasach, a tu u mnie w ogrodzie taka piękna oznaka. Znalazłam ją dzisiaj o 7 rano, kiedy wychodziłam z pieskiem do lasu na „odsiusianie”. Piękne kwiatuszki. Przebiśniegi. Jeszcze całe w porannej rosie. No, to teraz już tylko bocianów wypatrywać… i Pani Wiosny.



Wnet pożegnamy i kalendarzową zimę. Była krótka i trochę dziwaczna, to fakt, ale może już zacząć zwijać swoje podwoje. Tęsknić za nią aż tak bardzo nie będę, ale tylko dlatego, że po niej przychodzi najpiękniejsza pora roku. Moja ulubiona.
Odchodząca zima pozostanie jednak w mojej pamięci i jako piękne tło na wielu zdjęciach.




Póki co:

Niech każdy dzionek będzie radosny,
trzymajmy się zdrowo… i byle do wiosny!