Kiedy stuknęła mi osiemnastka,
byłam dumna jak paw na wybiegu,
choć wcale nie była moją zasługą,
tylko następstwem żywota biegu.
Acz osiemnastka, jak wszem wiadomo,
jest wyznacznikiem wejścia w dorosłość,
w poważne życie, już roztropniejsze,
mądrzejsze w czynach i większej śmiałości.
Bo lata buntu już się skończyły,
a bycie dorosłym zobowiązuje,
choć jak to w życiu różnie też bywa,
dorosłość jednak... bardziej smakuje*.
* bardziej smakuje — czyt. dłużej, siłą rzeczy.
***
Zdjęcie to pochodzi z mojego pierwszego dowodu osobistego. Dostałam je po wielu latach od kolegi, który zakosił je z Urzędu Miasta, gdzie pracował za komuny (stąd też ta pieczątka z orzełkiem w lewym dolnym rogu).
Po kolejnych jeszcze latach, córka, robiąc mi niespodziankę, nieco je ubarwiła. Tak że dzięki nim mam pamiątkę, która mi przypomina, jak wyglądałam w tym jakże cudownym wieku osiemnastu lat.