Konie, obok psów, to moje najukochańsze zwierzęta. Miłość do koni mam chyba zakodowaną w genach — po moim pradziadku ułanie. Tak myślę, bo zawsze na widok konia promienieję i nie mogę się oprzeć pokusie zbliżenia się do niego. Nawet kiedy jest daleko.
Tym razem było podobnie. W czasie wycieczki rowerowej na skraju lasu zobaczyłam dwa konie na wybiegu. Niewiele myśląc, skierowałam rower w tamtą stronę. Byłam cała w kwiatkach, kiedy jeden z nich podszedł do mnie się przywitać.
Mogłabym tak stać i podziwiać bez końca te piękne, ogromne zwierzęta. Zwłaszcza w galopie. Nie ma piękniejszego widoku jak koń w galopie... to czysta poezja.
"Koniom wody by dać, śpiew dośpiewać i trwać, jeszcze dzień, jeszcze noc na wichurze by stać..." To są słowa piosenki Wołodii Wysockiego "Konie"*, które wyśpiewuję sobie na widok koni. Jakoś akurat ta piosenka najbardziej mi pasuje do tych cudownych zwierząt.
* Piosenka "Konie": https://www.youtube.com/watch?v=xrtPtGtP5Gg — to najpiękniejsze wg mnie wykonanie.
Z cyklu: „Zoologia stosowana”