poniedziałek, 19 października 2020

Tęcza

Tu gdzie mieszkam, tęczę, to jakże bajeczne zjawisko Matki Natury, rzadko mam okazję podziwiać. Miasto leży w kotlinie. Za to w dzieciństwie napatrzyłam się na nią, że ho, ho. Na nizinie letnią porą często zdobi niebo. Pojawia się po deszczu wraz z pierwszymi promieniami słońca.

Tęcza jest niewątpliwie jednym z najpiękniejszych zjawisk optycznych na Ziemi. Lubię się jej przyglądać. Jest w niej coś magicznego i bardzo tajemniczego. Szkoda, że nie można jej dotknąć. Cóż, fizycznie nie istnieje, jest zjawiskiem optycznym. Powstaje przez rozszczepienia światła słonecznego. Gdy przechodzi ono przez kroplę wody, ta zachowuje się jak pryzmat. A my wtedy widzimy na sklepieniu niebieskim siedmiokolorowy łuk. Od zewnątrz: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, indygo, fioletowy.

Niedawno miałam okazję podziwiać nawet podwójną tęczę. Ha, miałam szczęście, bo to symbol podwójnej nadziei. Drugi łuk znajduje się zawsze bezpośrednio nad pierwszym, a dzieje się tak w wyniku podwójnego załamania światła wewnątrz kropel wody. Jednak natężenie barw w drugiej tęczy jest dużo mniejsze niż w głównej. 

 


Wcześniej, zanim naukowcy odkryli, że tęcza jest tylko złudzeniem, uważana była za cud natury. Przypisywano jej różne moce. Symbolizowała siłę, miłość i połączenie dwóch światów, ludzkiego i boskiego.

Tęcza nie tylko jest tajemnicza i pełna symboli, jest po prostu piękna. A ostatnio, o ironio!, w Polsce, w kraju ponoć bardzo katolickim i tolerancyjnym, wzbudza skrajne emocje i kontrowersje. Za przyczyną oczywiście przeciwników LGBT...


Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"