piątek, 2 października 2020

Łysa Góra w Czarnym Lesie. Feldberg

Lato się skończyło, upały także, przyszedł czas na górskie wędrówki. Kto mieszka w górach albo w pobliżu z pewnością na takie wędrówki często się wybiera. To taka wewnętrzna potrzeba. Ja mieszkam w górach od kilkudziesięciu lat i po górach wręcz uwielbiam wędrować. Dla mnie górskie wędrówki to nie tylko potrzeba, to ogromna przyjemność. A wędruję nie tylko po pobliskich, także do nich jeżdżę, aby poznać nieznane.
Już w ostatnich dniach lata, kiedy upały nieco zelżały, wędrowaliśmy całą ferajną po różnych górach. Jedną z nich była Feldberg, czyli Polna Góra w dosłownym tłumaczeniu. Ja jednak nazywam ją Łysą Górą. Podobna jest do naszej polskiej, tyle że jest dużo wyższa.
Feldberg to najwyższy szczyt w paśmie górskim w Schwarzwaldzie (Czarny Las) o wysokości 1493 m.n.p.m. Położony jest w landzie Baden-Württemberg. Na szczycie góry umiejscowiona jest stacja meteorologiczna wybudowana w 1937 roku. Na szczyt dotrzeć można pieszo lub po części dojechać wyciągiem linowym ze stacji położonej u podnóża góry.
Znajduje się tutaj również narciarski kurort o tej samej nazwie — Feldberg (wys. 950 m.n.p.m.). To malowniczy teren ze szczególnym przeznaczeniem na sporty zimowe. Przy wystarczających opadach śniegu jest tu bardzo gwarno. Schwarzwald jest kolebką niemieckich skoków narciarskich.
Poza sezonem zimowym Feldberg jest rajem dla górskich wędrowców. Jest ładnie położony w Czarnym Lesie, w najstarszym chronionym regionie natury Niemiec, w sąsiedztwie dwóch jezior: Titisee i Schluchsee. Otoczenie nadaje się doskonale do odpoczynku dzięki zdrowemu klimatowi Czarnego Lasu oraz różnym kurortom, takim jak: Titisee-Neustadt, Schluchsee i Feldberg.

Wędrówka po Feldberg`u zajęła nam cały dzień. Było miło, wesoło i... zdrowo. Na szczyt wjechaliśmy wyciągiem, a potem pieszo długo po nim wędrowaliśmy i jeszcze dłużej z niego schodziliśmy, podziwiając po drodze piękne widoki oraz bogactwo tamtejszej flory i fauny. Wędrówka była naprawdę wspaniała.
Sam wjazd na szczyt to już duża atrakcja. W gondolach siedziało nam się wygodnie i fajnie podziwiało piękne widoki z dużej wysokości. Aż dech zapierało w piersiach, są tak niesamowite. Tyle że wiał akurat dość silny wiatr i bujało nami niemiłosiernie. A na przekładniach telepało, że ło matko! Młodzież miała frajdę, ja nieco mniej.
Uwaga!... Achtung!... Attention!... Внимание!... Dojeżdżamy na szczyt! — Słuchając naszych rozmów po polsku, zawołał siedzący z nami facet, który, ku naszej radości, też okazał się być Polakiem.
 


 
Szczyt Feldberg jest niemalże łysy. Nie bez kozery tak go właśnie nazwano. Drzew na nim jak na lekarstwo, za to krowy różnej maści są wszechobecne. Ludzie im w ogóle nie straszni, wręcz przeciwnie. Niektóre obojętnie przypatrywały się nam, inne zaś miały nas gdzieś... i pasły się spokojnie.
Jedna krówka najwyraźniej mnie polubiła. Dłuższy czas szła za mną krok w krok. Choć krok mój był różny, bo co rusz zmuszona byłam przeskakiwać ogromne placki... krowie placki.
 


 
Wieża widokowa na szczycie widoczna jest już z oddali. Podobnie i kolumna Bismarcka w formie kamiennego obelisku z płaskorzeźbą popiersia kanclerza.

Ponad dwie godziny wędrowaliśmy po szczycie. Potem chwila odpoczynku — na tle pięknej panoramy... I dalej w drogę! Kierunek Feldsee (Polne Jezioro).
W drodze do Feldsee (9,8 ha) odpoczywaliśmy i posilaliśmy się w stylowej karczmie górskiej. Po posiłku, wzmocnieni i pełni energii, dotarliśmy do jeziora. Kształtem przypomina mi ono nasze kochane Morskie Oko (35 ha), choć jest dużo mniejsze. Za to linię brzegową oba jeziora mają niemalże identyczną (2,50 i 2,45 km).
 
 

 
Feldsee jest jeziorem polodowcowym. Znajduje się na wys. 1108 m.n.p.m. Ma prawie kolisty kształt o średnicy ca. 350-370 m. Głębokość jego to 32 m. Ma piękną oprawę. Tworzą je strome ściany skalne, miejscami dochodzące do 300 m wysokości.

Na jeziorze wszechobecne są kaczki. Jest ich dużo i są bardzo zachłanne. Podkarmiliśmy je nieco. Wprawdzie tylko ciasteczkami, bo tylko one nam zostały, jednak widać było, że bardzo im posmakowały... Ha, pewnie dlatego, że były bio.
Po spełnieniu dobrego uczynku, czyli nafaszerowaniu kaczek, ruszyliśmy w dalszą drogę. Najpierw dookoła jeziora, a potem w górę. Stromą i bardzo śliską ścieżynką.

Po dwóch godzinach wspinaczki — od podnóża jeziora — dotarliśmy do punktu wyjścia, czyli do parkingu, na którym zaparkowaliśmy nasze auto. Był już wieczór. Wszyscy byliśmy już trochę zmęczeni, ale bardzo zdrowo zmęczeni. Humory dopisywały nadal. Jeszcze zanim wsiedliśmy do auta, snuliśmy już plany na następną wędrówkę po górach... I tak u nas jest przez wszystkie lata... Do następnej wędrówki, wędrowcy! Góry czekają!



 
* Mapa głównych szlaków po Feldberg`u.
Schodząc z góry, zaliczyliśmy ten prawy szlak — prowadzący do Feldsee.