sobota, 3 października 2020

Polska Służba Zdrowia trzeszczy w szwach?

Polskiemu pacjentowi trudno jest pojąć obecną sytuację w służbie zdrowia. Zwłaszcza jak jest naprawdę chory i potrzebuje natychmiastowej pomocy. Jak długo jeszcze będą trwały takie straszne zawirowania w medycznych placówkach? Chyba nikt tego nie wie. Nawet kolejny minister zdrowia.

Sytuacja w ochronie zdrowia jest tak zadziwiająca, że ciężko ją ogarnąć. O co w tym wszystkim chodzi? Lekarze przedstawiają swoje racje, farmaceuci swoje, a MZ i NFZ swoje. Niby racje każdej ze stron są ważne, ale co ma zrobić zwykły pacjent? Jak ma się znaleźć w sytuacji, w której wszystkie strony się spierają o to, czyja racja jest ważniejsza? Ano musi biegać jak od przysłowiowego Annasza do Kajfasza najpierw po receptę, a później z receptą. Bo jak już lekarz łaskawie wypisze stosowną receptę ze stosownym lekiem, to w tzw. „proteście pieczątkowym”, walnie w nią pieczątkę o treści: „Refundacja do decyzji NFZ” i nieborak-pacjent zasuwa z nią od apteki do apteki, by któraś łaskawie zrealizowała ją ze zniżką. Wszędzie bałagan i dezorientacja! I kto w takiej sytuacji najbardziej cierpi? Wiadomo! Pacjent. Polski pacjent. Nic tylko siąść i płakać! A może najlepiej już… umrzeć? 

Niezrozumiałe jest to, dlaczego rządzący w Polsce, i ci poprzedni, i ci obecni, tak niechętnie biorą przykłady z innych krajów europejskich, w których już od dziesięcioleci problemy socjalne zostały w miarę pomyślnie rozwiązane. Albo jak już wezmą jakiś, to wprowadzanie go w życie na warunki polskie strasznie opornie im idzie. Nasuwa się tylko jedno wytłumaczenie: Nasi rządzący są zbyt zajęci walką o władzę i licytowaniem się — kto z nich jest większym bohaterem narodowym, że na reformy społecznie niewiele sił już im zostaje... I ciąg dalszy zaniechań trwa. A polskie społeczeństwo, choć coraz bardziej zdegustowane, w takiej rzeczywistości musi żyć.

Czy w Polsce dopiero wtedy zmieni się na lepsze, kiedy wymrą już wszystkie te komunistyczno-solidarnościowe dinozaury? Czy polskiemu społeczeństwu trzeba czekać, aż do władzy dojdą młodzi, mądrzy ludzie, którzy nie będą już skażeni podziałami i nienawiścią polityczną?

Wracając do polskiej służby zdrowia, warto wspomnieć, że już kilkanaście lat temu, były Prezes NFZ Andrzej Sośnierz (w latach 2006-2007), jeszcze jako dyrektor Śląskiej Opieki Medycznej, wziął przykład z Zachodu i zrobił bardzo dobrą robotę, wprowadzając na Śląsku Program Informatyzacji Ochrony Zdrowia (PIOZ). Każdy mieszkaniec Śląska otrzymał wtedy plastikową kartę ubezpieczenia zdrowotnego z chipem i system ten działa tam pomyślnie do dziś. Dlaczego więc nie udało się tego sytemu wprowadzić w pozostałych regionach Polski?... No tak, ciąg dalszy zaniechań trwa! A może już powoli, teraz — przy drugiej kadencji rządu – dojdzie wreszcie do przebudzenia? Miejmy taką nadzieję. I pamiętajmy: nadzieja umiera ostatnia... Dużo zdrowia Polacy!

7 stycznia 2012

***

Jest rok 2020. Od 5 lat rządzi PiS. Czy w służbie zdrowia zmieniło się coś na lepsze? Kaczyński i jego poddani tak buńczucznie zapowiadali diametralną poprawę warunków w tej dziedzinie, opluwając przy tym poprzednich ministrów zdrowia, że polski pacjent znów zaczął wierzyć... I co? Psińco! Służba zdrowia jak trzeszczała w szwach od nadmiaru problemów, tak trzeszczy nadal, tyle że coraz donośniej i piskliwiej.
Od marca trwa pandemia COVID-19. Teraz przynajmniej mają na co zwalić swoją indolencję. A że dzięki koronawirusowi niektórzy się obłowili... to ich. To starają się zamieść pod dywan, licząc, że ciemny lud to kupi, bo głupi i... przekupiony.

Po 8 latach, niestety, nadal jest aktualne to zdanie: — "Wszędzie bałagan i dezorientacja! I kto w takiej sytuacji najbardziej cierpi? Wiadomo! Pacjent. Polski pacjent. Nic tylko siąść i płakać! A może najlepiej już… umrzeć?".