czwartek, 29 kwietnia 2021

Silna para pod wezwaniem...


I taka para do siebie pasuje,

jedna bowiem bodzie, a druga w nas pluje.



Fanka czerwonego tulipanka z majówkowymi życzeniami

Piękna wiosna nam nastała. Aż żyć się chce! Cieplutko, radośnie. Słoneczko całymi dniami świeci na błękitnym niebie. Zbliża się najpiękniejszy miesiąc w roku. Maj. A gdy wiosna buchnie majem, to… no właśnie, co? Ho, ho, ho… będzie. Chyba? E tam, będzie na pewno!

W Polsce jest szczególnie ku temu — ho, ho! — okazja, wszak wielka majówka Polaków czeka, i to zaraz na początku maja. Wielka to rzecz... To się będzie działo!

Życzę zatem udanej majówki! Odpoczynku od codzienności, pracy, obowiązków, a także od sąsiadów, zwłaszcza zwariowanych, takich, o jakich na ten przykład śpiewają Czerwone Tulipany (< kliknij).

Bardzo lubię czerwone tulipany. Przywołują mi wspomnienia z moich cudownych lat w Polsce. Dlatego też wszystkim moim Czytelnikom podrzucam je prosto z mojego ogródka wraz z cieplutkimi majówkowymi pozdrowieniami.

Zaraz, a gdzie te tulipany? Zajrzę przez okno... O, są już, powoli otwierają swoje kielichy. Poczekam aż słoneczko popieści je cieplutkimi promykami i pokażą się w pełnej krasie.

 



Niech Wam się maj mai, mili moi,

niech Wam słoneczko troski ukoi...


 

Tego Wam życzy fanka

czerwonej barwy...

 i tulipanka!


Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


Piękno deszczowych kropli

Krople deszczu mają swój niepowtarzalny urok. W przyrodzie ich piękno można podziwiać wiosną, latem i jesienią... No OK., ostatnimi czasy także zimą.

Mamy koniec kwietnia, przyroda ciągle budzi się do życia, rośliny zaczynają coraz bardziej się zielenić. Krople deszczu dodają im uroku. Tak to widzę... Bo przyroda, niczym wyborny artysta, potrafi zachwycać swoją twórczością na każdym kroku. Trzeba tylko umieć to dostrzec.


W kroplach deszczu świat pięknieje

i radością promienieje...

Czułe oko magii ulega,

moc brylantów w nich dostrzega.

 



Z cyklu: "Fotofantasmagorie"


Na wykształconą

   

Jeśliś jest wykształconą, jako wszem powiadasz,

czemu ni krzty kultury w sobie nie posiadasz?

 



wtorek, 27 kwietnia 2021

Ostropest na ostry pest... i na wątrobę

   

Podli ludzie jak ten pest

wszystko z gów... mieszają,

potem składając ręce,

do kościoła biegają.


Podłość jak pest ich zżera,

na zdrowie narzekają

i nic w tym wszak dziwnego,

chorą wątrobę mają.





Kto dobrym jest człowiekiem,

kto daleki jest od zła,

na życie nie narzeka

i zdrową wątrobę ma.


poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Ostropest cieszy oko i... odtruwa zatrutych

To piękna i dobroczynna roślina. Jej lecznicze właściwości znane są od wieków. Ma właściwości antyoksydacyjne i przeciwzapalne, dlatego używana jest do oczyszczania organizmu z nadmiaru toksyn, a w szczególności wątroby. Wspomaga układ trawienny, a także pobudza wytwarzanie żółci i redukuje stany zapalne, mając kojący wpływ na błonę śluzową.
 
 

Ostropest ma szerokie zastosowanie. Pomaga zapobiec wielu dolegliwościom związanym właśnie z nagromadzeniem toksyn w organizmie. Dzięki niemu można obniżyć, a niekiedy nawet cofnąć uszkodzenia wątroby spowodowane niehigienicznym trybem życia: złą dietą, lekarstwami, używkami i ciągłym stresem.

Oczywiście najlepiej by było, gdyby ostropest się tylko podziwiało za jego niezwykle piękny wygląd i nigdy nie trzeba by było go zażywać do takiego, czy innego detoksu.


Kto kocha dobrych ludzi,

kto nie toleruje zła,

na życie nie narzeka,

bo zdrową wątrobę ma.




Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"



Czarno-biały świat

Fotografie czarno-białe mają swój niepowtarzalny urok. Podkreślają emocje i mocniej je obrazują niż kolorowe fotografie, które czasami wręcz je rozmywają. Brak koloru sprawia, iż emocjonalnie skupiamy się na przekazie fotografii, od razu kierujemy wzrok na jej temat. Tło i dodatkowe elementy są mniej ważne. Nie wiem, czy każdy tak patrzy na czarno-białe zdjęcia, ale myślę, że chyba każdy ma sentyment do zdjęć ze starych, archiwalnych albumów.
 
 





 

Z cyklu: "Fotofantasmagorie"


sobota, 24 kwietnia 2021

Majówka awansem

Piękna pogoda była w sobotę. Nic więc dziwnego, że wielu z nas zapragnęło się znaleźć na łonie natury i trochę pooddychać wiosennym powietrzem. Tym bardziej, że wiosna jak do tej pory nas nie rozpieszczała. A do tego jeszcze te obostrzenia pandemiczne psują nam wiosenny nastrój.

I takie pragnienie z pewnością wiele osób wprowadziło wczoraj w czyn. Moja rodzinka także. Spontanicznie skrzyknęliśmy się na grilla. Padło na ogród córki, bo ma największy.

Wszyscy zebraliśmy się po południu. Jak jeden mąż. Było wspaniale. Wnuczki, te młodsze, bawiły się na sprzętach: huśtających, zjeżdżających, budujących, mieszkalnych... i wiele innych. Zaś te starsze wraz z dorosłymi zajęły się rozmową i przygotowywaniem grilla.

Ucztowaliśmy do godziny 21:30, coby zdążyć dotrzeć do swoich domów przed 22:00, wszak u nas znów godzina policyjna. Zresztą, to nic nadzwyczajnego, świętować na dworze do tej godziny. Tutaj ludzie są zdyscyplinowani, no, przynajmniej większość, i każdą prywatną imprezę zawsze kończą o 22:00, gdyż wtedy zaczyna się cisza nocna, która trwa do 6:00 rano.

 


 

Nie można było nie skorzystać z tak pięknego, sobotniego dnia i jako awansem nie urządzić sobie majówki, bo licho wie, co majowa aura nam przyniesie.


czwartek, 22 kwietnia 2021

W moim ogrodzie czas nie płynie leniwie

Pierwszymi kwiatami w moim ogrodzie były przebiśniegi. Ciągle jeszcze są i kwitną, ale są już bardzo przerzedzone. Innych przez długi czas nie było widać. Stał się jednak cud i po pierwszym bardzo ciepłym dniu i nocy nagle się z ziemi wyłoniły. Pięknie i kolorowo się wyłoniły. Choć jeszcze bardzo nieśmiało. Zwłaszcza tulipany boją się wciąż otworzyć swoje kielichy. Pewnie czekają na więcej słońca.

Na drzewach owocowych pojawiły się już pąki, ale są jeszcze niewielkie. Też potrzebują więcej promieni słonecznych. Za kilka dni ma być u nas bardziej słonecznie. Tak przynajmniej zapowiadają meteorolodzy. A potem? A potem już wreszcie... wiosna buchnie majem. 

 




Wiosna inaczej

Wiosna działa na każdego. I choć na każdego trochę inaczej, to pewne jest, że w większości działa miło... i inspirująco. Pod wieloma względami. Na mnie tak właśnie działa. Każdego roku. Pogłębiając radość i pobudzając kreatywność.

Tym razem budząca się do życia natura w połączeniu z moją wyobraźnią zainspirowały mnie do tworzenia jej obrazów, zwłaszcza kwiatów, w nieco innym spojrzeniu. Oto i efekt mojej pracy:

 

 

 


Tak piękna i radosna,

może być tylko wiosna!


Wiosna niczym prawdziwa dama,

w kwiecistą suknię jest ubrana…

Rozpyla wokół zapachów moc

przez cały dzień i calutką noc.

 

 

Z cyklu: "Fotofantasmagorie"


środa, 21 kwietnia 2021

Nieskazitelna inaczej


Gwałtu rety, cóż to się dzieje,

ktoś mnie obraził... i wręcz się śmieje!

Larum wszczęła nieskazitelna,

a wyszło na to, że jest bezczelna.



Twórczy relaks... w myjni

Kto ma auto, ma dodatkową okazję na relaks. I to częsty, jak mniemam. Oczywiście dotyczy to tych kierowców, którzy kochają swoje auta i dbają o jego czystość jak o własną.

Takim miejscem jest myjnia. W niej autko się pięknie myje, wciągane automatycznie do kolejnych punktów tunelu, a za kierownicą wygodnie siedzi jego pan i przy dźwiękach muzyki sączącej się z radia lub USB oddaje się relaksowi, obserwując przy tym jakże widowiskową pracę wszystkich kolorowych urządzeń myjni. 

 


Taki widok to niezwykły spektakl, który aż się prosi, aby przy nim sobie nieco pofantazjować. Wystarczą chęci i choć odrobina wyobraźni.

Pracująca maszyneria tworzy na szybie auta piękne obrazy, a te, zmieniając się szybko, przybierają na oczach kierowcy niesamowite kształty. Istny artyzm.




Obrazki przedstawiające proces kompleksowego mycia auta — z pozycji kierowcy — są fantastyczne. Można się poczuć jak w głębinie oceanu. Jest przyjemnie, błękitnie… musująco. Uwielbiam je i niemalże zawsze uwieczniam. Za każdym razem są inne, choć myjnia ta sama.




Z cyklu: "Fotofantasmagorie"


wtorek, 20 kwietnia 2021

Trzymaj nerwy na wodzy, inaczej...

 

Kiedy cię wkurza za oknem plucha;
Kiedy przeraża w kieszeni pucha;
Kiedy rozjusza natrętna mucha;
Kiedy cię korci znów bimberucha...
Możesz
wnet bracie wyzionąć ducha. 

  

 
(zdjęcie z Internetu fot. Shutterstock https://zdrowie.radiozet.pl/)
 
 

Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


Rowerem po błotnistych wertepach... i może na spotkanie z obcym?

Dzień był deszczowy i w zasadzie nie musiałam wyruszać rowerem na wycieczkę. Ale że ją sobie zaplanowałam już kilka dni wcześniej, plan wykonać musiałam. Akurat w tym dniu. W następnych dniach miałam co innego do zrobienia.

Wyjechałam z domu kiedy deszcz tylko kropił, ale gdy dojeżdżałam już do ściany lasu, rozpadał się na dobre. Ale co tam, wracać do domu nie miałam zamiaru.

 


Żeby nie zmoknąć całkowicie, zatrzymałam się na chwilę pod przydrożnym krzyżem, wyjęłam z plecaka przeciwdeszczowy kombinezon, założyłam... i w drogę.

Objeździłam dwa lasy wzdłuż i wszerz i nigdzie nie spotkałam żywego ducha. Nie licząc trzech sarenek, które przebiegły mi prawie przed nosem, przecinając leśną dróżką.

Czy się nie boję tak samotnie jeździć po lesie? Nie, chyba nie. Ale na wszelki wypadek zawsze mam w kieszeni gaz pieprzowy. Nigdy go jeszcze nie użyłam, ale zawsze pewniej się z nim czuję... Zaraz, raz jednak użyłam, ale na wędrówce pieszej. Zaatakował mnie wtedy pies rottweiler, który uciekł ze schroniska dla zwierząt. Gaz zadziałał odpowiednio, pies, skomląc, natychmiast się wycofał.

Czasami mam jednak takie wrażenie, że ktoś mnie obserwuje z ukrycia. Nie wiem, skąd to odczucie, ale mam go często. Może obcy są w lesie?... Uśmiecham się do swoich myśli, bo a nuż będę miała szczęście jakichś kosmitów kiedyś spotkać? Podobnie jak przed laty rolnik Jan Wolski z Emilcina.

 


Do domu wróciłam mokra, strzaskana błotem, ale szczęśliwa. Wcale nie zmarzłam. Wręcz przeciwnie. Krew przyjemnie buzowała mi w żyłach. W myślach układałam już sobie plan kolejnej wędrówki... I?

I rozmyślałam (tak trochę pół żartem, pół serio, bo mam bogatą wyobraźnię), jak powinnam się zachować, kiedy przyjdzie mi kiedyś rzeczywiście spotkać obcych. Bać się nie będę, bo od dziecka bardzo mnie ciekawią. Wiele o nich czytam. W każdym razie wolę ich spotkać, aniżeli człowieka... niezrównoważonego i fałszywego.


sobota, 17 kwietnia 2021

Na pohybel starości

Już lata szalone minęły.
Już plecy się w pałąk wygięły.
Już możesz człeku bezkarnie tyć.
Już teraz musisz statecznie żyć... 

(???!)

 

(zdjęcie z Internetu)

Okno na wiosenny świat

Wiosenny świat jest cudowny. Przyroda wokół budzi się do życia, i bardzo pięknie się budzi. To widać i czuć.

 

Coraz więcej zieleni wyłania się z ziemi, coraz więcej pierwszych, różnokolorowych kwiatuszków (geofitów). W lesie widać najwięcej żółtego podbiału i białych zawilców. Ale pojawiają się już także zniewalające zapachem fiołki, kokietujące swą wielkością sasanki. Z dnia na dzień jest ich coraz więcej. Gdzieniegdzie spotkać również można: jaskier, rannik zimowy, jasnotę, mniszek, krokusy.

Wśród zwierząt też wielkie poruszenie. Owady ruszyły już na żer. I nie tylko owady, inne zwierzątka także. Ale owady, obok ptaków, słyszy się najbardziej. Zewsząd dobiega ich coraz to donośniejsze brzęczenie. Wszędzie roznosi się cudowny, iście wiosenny zapach... Serce się raduje! Chce się żyć!

 



Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"

 


piątek, 16 kwietnia 2021

Fotografowanie leśnych kwiatów może być niebezpieczne

Wiosna trwa już prawie miesiąc a mimo to zieleni tyle, co kot napłakał. A tak bardzo marzy mi się już wreszcie zielona, pachnąca, radosna. Skoro więc wiosna w pełnej krasie ciągle każe na siebie czekać, trzeba sobie jakoś samemu radzić. I właśnie dlatego wybrałam się wczoraj z naszym rodzinnym psem Aramisem do lasu, aby sfotografować sobie trochę leśnych kwiatów (geofitów) do albumu. Cobym mogła je później powiększone na ekranie komputera oglądać… i choć oko nacieszyć.

Weszliśmy do lasu wczesnym rankiem. Szło nam się bardzo przyjemnie. Las ma taki swój specyficzny zapach o porannej porze. Cudowny, rześki, miło łechcący nozdrza.

Na początku szliśmy głównym duktem. Po chwili jednak zeszliśmy z niego i weszliśmy w głąb lasu. Tam miałam nadzieję znaleźć jakieś ładne kwiatuszki. I rzeczywiście znalazłam. Sfotografowałam je i szukałam dalej.

Idąc ciągle przed siebie, rozglądałam się wokoło. Aramis szczęśliwy biegał swobodnie, raz za mną, raz przede mną. Czasami szedł równo ze mną. W końcu tak bardzo się zamyśliłam, że przestałam się rozglądać. Nawet już nie pamiętam, o czym tak intensywnie rozmyślałam.

Nagle za plecami usłyszałam szczekanie Aramisa. Odwróciłam się natychmiast i zauważyłam, że biegnie w moim kierunku jak szalony. Gdy już do mnie dobiegł, zaskomlał cichutko i położył mi się pod nogami. Zdziwiło mnie to. Ale wnet się dziwić przestałam, bo naraz, jakieś dwa metry przed sobą, zobaczyłam strome urwisko. Aż mi się z lekka w głowie zakręciło na ten widok. Kiedy już doszłam do siebie, położyłam się na ziemi i podczołgałam na jego skraj. Chciałam uwiecznić swoje szczęście... Bo gdyby nie Aramis, to... nawet nie chcę myśleć, co by się stało.

Aramis ciągle leżał i mnie obserwował. Nie skomlał już, bo go uspokajałam, że nic mi się nie stanie, że tylko zrobię zdjęcie i już zawracamy.

 

 

Zdjęcie nie oddaje prawdziwej wysokości urwiska. W rzeczywistości ma jakieś dwadzieścia metrów. Specjalnie zeszłam na dół, aby u jego podnóża oszacować wysokość... No i nie powiem, zrobiła na mnie wrażenie.

 

 

Wycieczka po lesie w poszukiwaniu wczesnowiosennych kwiatuszków była w sumie bardzo udana. Dzięki kochanemu Aramisowi w przepaść nie spadłam, a kwiatków  sfotografowałam sobie bez liku.


Kolorowy miszmasz

Miszmasz to inaczej chaos, nieład, zamęt, mieszanina... Jak zwał, tak zwał, i tak wiadomo, że sam w sobie jest zjawiskiem niemiłym. Jeśli się jednak ma ochotę, można go sobie nieco umilić i upiększyć. Przynajmniej wizualnie. Obrazami. Ja taką ochotę miałam i z przyjemnością się nimi pobawiłam, okiełznując je i koloryzując. Bo to też bardzo fajna, relaksująca zabawa. Efekt? Zaskoczył mnie samą. Dwa obrazy z pewnością sobie wydrukuję.

 

 
 


Z cyklu: "Fotofantasmagorie"