Wielkanoc to czas radości...
Wszystko co żyw ze snu się budzi,
Świat zielenieje, słoneczko grzeje...
w sercach się szczęście mości.
Może i trochę przesadziłam z tym zielenieniem się świata i grzaniem słoneczka, bo jakoś w tym roku mało mamy jednego i drugiego, ale co tam, wszystko to można sobie wyobrazić, a wtedy z pewnością w sercu szczęście się wymości i zostanie w nim na dłużej. Tego z całego serca wszystkim życzę… i sobie przy okazji.
W ogródku zieleni z lupą trzeba by szukać, ale przynajmniej jajuszka — jako symbol początku życia i wszechrzeczy — wiszą na gałązkach. Wprawdzie tylko „śtućne”, plastikowe, ale w obecnej erze, erze plastiku i sztuczności (ciągle jeszcze) inne być nie mogą.
W mojej rodzinie, jak co roku w czasie Świąt, będzie radośnie i wesoło. Nie może być inaczej, bo jest nas sporo i wszyscy mieszkamy obok siebie. Najwięcej radości mają oczywiście wnuczki. Zwłaszcza wtedy, kiedy biegają po ogrodzie w poszukiwaniu prezentów od zajączka wielkanocnego (Osterhase).
Wnuczki też, jak co roku, przygotowują „zajączki” dla dzieci z sąsiedztwa. A jest ich sporo.
Tak, Święta Wielkanocne to piękny, rodzinny czas w cudownym anturażu budzącej się do życia przyrody. Zawsze to powtarzam... I oby dla każdego z nas takim czasem właśnie były. Bez względu na to, gdzie je spędzimy i jak je spędzimy. Byleby się nie zamieniły w czas obżarstwa i opilstwa. Bądźmy zdrowi i szczęśliwi, mimo pandemicznej zawieruchy na Świecie. Tego raz jeszcze wszystkim życzę.