Baju,
baju, baju, baj,
baje
bajki Miłka.
Siądźcie
dzieci wokół niej...
Kuka już
kukułka:
Będzie baja
o Makówce
i
rażącej jej pysze.
Będzie
też o mądrej Sowie,
co
morały pisze.
Zarozumiała
Makówka
W makowym polu stoi
Makówka…
Stoi i wzdycha: — Boli
mnie główka.
Mądrości pełno jest w
mojej głowie,
Co mam z nią począć?
Kto mi podpowie?
A wokół rosną tylko
Maczki,
Takie małe nieboraczki.
Rosną… rosną… i
wciąż małe,
Żadne nie są tak
dojrzałe.
Lecz choć one takie małe,
Są przyjazne i wspaniałe.
Odziane w czerwone
kubraczki
Są wszystkie te małe
Maczki…
Tworzą piękną barwę
pola,
Taka Maczków przecież
rola.
A Makówka tylko wkoło
Wciąż powtarza, trzepiąc
głową:
— Wszystkie macie puste
główki…
Nic wam do mnie, dojrzałej
Makówki.
Bo ja jestem tak dojrzała,
Taka mądra, tak
wspaniała…
Smutne miny robią Maczki,
Takie małe nieboraczki.
A że Maczki żyją
zgodnie,
Wszystko u nich jest
podobnie.
Stoją za sobą murem
I wołają wszystkie
chórem:
— Dziękujemy ci,
wspaniała Makówko,
Że tak trzepiesz swoją
główką!
Maczki — bractwo bardzo
zgodne —
Miny mają już pogodne
I próbują z każdej
strony
Swoją rolę wziąć w
obronę.
— Hej, Makówko, co ty
gadasz?
Może pełną główką
władasz,
A choć nasze niepodobne,
Jednak bardziej są
ozdobne.
— Was tylko ściąć...
i do wazonu!
A ze mnie makowca piekarz
wykona. —
Oj, nie na żarty zdębiały
Maczki
I posmutniały,
nieboraczki.
— Bo ja jestem tak
dojrzała,
Taka mądra, tak
wspaniała… —
I trzepnęła główką
dumnie,
Bo tak pięknie nikt nie
umie.
Zgodne Maczki — stoją
murem
I wołają wszystkie
chórem:
— Dziękujemy ci,
wspaniała Makówko,
Że tak trzepiesz swoją
główką!
Głośno ziewnęła
znudzona Makówka,
Że aż ze strachu
krzyknęła Rosówka:
— Cóż ty tak ziewasz,
moja pani?!
Swoim nietaktem wszystkich
ranisz!
— Ach, bo mnie nudzą te
małe Maczki.
Chcą być mądrzejsze —
nieboraczki…
Tyle rozumu mam w swojej
głowie,
Że jest inaczej, nikt mi
nie powie!
Na to Rosówka śmiechem
parsknęła:
— A skąd żeś się
tutaj w ogóle wzięła?!
Z kwiatu maku powstaje
makówka…
Nie zawsze wyglądała tak
twoja główka!
— Ach, jesteś głupia…
prawdopodobnie! —
Buzię wydęła Makówka
wymownie. —
Ja zawsze byłam taka
dojrzała,
Taka mądra, taka
wspaniała! —
I śmiechem buchnęła,
trzęsąc się cała…
Maczki wołają: —
Chwała ci, chwała!
— Dziękujemy ci,
wspaniała Makówko,
Że tak trzepiesz swoją
główką!
— Dość tego! —
Rosówka nie wytrzymała
I mocno ogonkiem o ziemię
zastukała. —
Nic już z tego nie
rozumiem,
A rozsądnie myśleć
umiem.
Bractwu Maczków jesteś
siostrą
Lecz dlaczego taką
ostrą?!
Wiem już! Jesteś tylko
przemądrzała,
A nie mądra i wspaniała…
A daj ty sobą dobry
przykład,
Ze swej wiedzy zrób nam
wykład.
— A cóż ja wam będę
opowiadała?
Natura mądrości wszak
wam nie dała.
Zwłaszcza te Maczki…
takie szkaradne
W rozumowaniu nieporadne…
Wysiłku mojego byłoby
szkoda,
Bo wiedza po was spływa
jak woda.
— Tyś już chyba
oszalała,
Taka z ciebie samochwała!
Wiesz, co myślę, moja
droga?
Twoja wiedza jest uboga.
Skończże pleść te
dyrdymały,
Bo się śmieje zagon
cały...
Znów Makówka obrażona,
Trzepie główką —
nastroszona.
— Dziękujemy ci,
wspaniała Makówko,
Że tak trzepiesz swoją
główką!
— Zaraz… zaraz! — Co
się dzieje?! —
Gdzieś wysoko ktoś się
śmieje.
Aaaa… to Sroka czarnooka
Nadlatuje hen z wysoka.
— Skandal! Skandal! —
zaskrzeczała. —
Ta Makówka zwariowała…
Durrrna! Durrrrna! —
głośniej dodała
I ze świstem —
fruuuuu…! — odleciała.
Makóweczka obrażona:
— No co ona…? No co
ona?!
Przecież jestem
doskonała,
Mądra bardzo, wręcz
wspaniała!
— Kuku! Kuku! — Co się
dzieje?!
Czemu każdy tak się
śmieje? —
Kukułeczka z lotu ptaka
Zakukała: — Co za
draka?!
Wiem! To ty znów
Makóweczko
Wciąż wymądrzasz się w
kółeczko.
Wymyśl lepiej coś
innego…
— Co takiego…?! Co
takiego?!
Nie pojmuję czego chcesz?
— Siły na zamiary
mierz!
To dla ciebie dobra rada.
Zarozumiałym być — nie
wypada.
A Makówka? Jak to ona…
Jeszcze bardziej obrażona.
— Wyście chyba
poszaleli,
Na najmądrzejszą się
uwzięli.
Czy tak ciężko jest
zrozumieć,
Być wspaniałą… trzeba
umieć.
Ziarenek maku pełno
wokoło,
Bo Makówka wciąż
trzepie głową.
A Maczki? Jak to Maczki…
Z radości pokraśniały —
nieboraczki.
— Dziękujemy ci,
wspaniała Makówko,
Że tak trzepiesz swoją
główką!
— Huhuuu! Huhuuuuu!!! —
zadrgało powietrze.
To stara Sowa kołuje na
wietrze.
I wszyscy jakoś
zaniemówili…
Każdy się wczuł w
powagę chwili.
Bo ta Sowa to mądra
głowa.
Wszyscy to wiedzą
wszędzie dookoła.
Każdy przed nią respekt
czuje,
Choć ona wszystkich
dobrze traktuje.
Każdemu daje mądre rady
Lecz bezlitośnie wytyka
też wady.
Obok Rosówki Sowa ląduje
I się Makówce wciąż
przypatruje.
— Słucham was chyba już
kwadrans cały
I czuję, że macie
problem niemały!
A gdzie jest problem…
tam rozwiązanie.
Pozwólcie, że swoje
wyrażę wam zdanie:
Każdy ma w życiu swe
przeznaczenie,
Lecz żyć w zgodzie z
innymi też ma znaczenie...
Dlaczego więc ciebie...
Do ciężkiego licha!
Rozpiera aż tak
obrzydliwa pycha?!
Z pewnością postawa taka
bywa
Dla ciebie samej zbyt
uciążliwa.
A w życiu, jak w życiu,
każdy miewa racje,
Więc po co ze swojej
robić sensacje?
Niech każdy żyje
najlepiej jak umie,
Ale drugiego niech też
rozumie.
A wtedy wszyscy będziemy
weseli...
Czy mieliśmy rację, czy
jej nie mieli.
Makówce mina zrzedła
wyraźnie
I popatrzyła już nieco
przyjaźniej.
— Może to wszystko
kiedyś zrozumiem.
Jednego tylko pojąć nie
umiem…
Za co te Maczki tak mi
dziękują?
Robią mi na złość i
denerwują.
Rosówka przez chwilę nie
reaguje…
Słowami Sowy się
delektuje.
W końcu dotarło do niej
pytanie,
Więc głośno rzekła
(przerywając ziewanie):
— Bo co ty robisz, nasza
przyjaciółko?
Trzepiesz głową tylko w
kółko...
Popatrz sama, co zrobiłaś?
Tylu ziaren się pozbyłaś.
Cały zagon już obsiałaś,
A efektu nie
przwidziałaś...
Maczkom ziemię spulchnię
wkoło,
Aby było im wesoło,
Bo za rok, wczesną
wiosną,
Piękne Maczki tu wyrosną!
— A my ci, Makówko,
pięknie dziękujemy,
Wszak więcej
przyjaciół mieć będziemy! —
Chórem zaśpiewały
radosne Maczki
Do starszej swej siostry —
nieboraczki.
Makówka ze wstydu główkę
spuściła
i się głęboko
zastanowiła:
— Myślę, że oni mogą
mieć rację...
Tracąc ziarenka,
straciłam orientację.
A
morał z tej bajki wypływa taki:
Nie
przedkładaj siebie nigdy ponad innych, bo czeka cię zguba, której
ty sam będziesz sobie winny.