W
głębi lasu jest ogromna polana, a na niej coś dziwnego. Co? Sama
nie wiem. Może czary? Zawsze się nią zachwycam kiedy wędruję
przez las. Bo jest piękna, soczyście zielona, pachnąca. Ale
dzisiaj przyszło mi się nią zachwycić jeszcze mocniej. Za
przyczyną właśnie tego czegoś niezwykle dziwnego. Czegoś, co już
z daleka zauważyłam.
Trawa
była jeszcze mokra, zroszona poranną rosą. Zdjęłam buty i
poszłam w tamtym kierunku. Koniecznie chciałam z bliska zobaczyć,
co to jest. Mój pies Aramis poszedł za mną. Po chwili mnie jednak
wyprzedził i w te pędy pognał do tego dziwnego miejsca. Gdy
dobiegł, stanął jak wryty. Przyśpieszyłam kroku. Nie spuszczałam
go z oka. Jakie było moje zdziwienie, kiedy podeszłam bliżej i
zobaczyłam, że wącha purpurową różę. Rosła sobie samotnie na
środku polany.
Bardzo to
dziwne. Nie mogłam w to uwierzyć. Polana taka duża a ona jedna
jedyna? Pociągnęłam ją nawet za łodyżkę, by sprawdzić, czy ją
ktoś tutaj specjalnie nie wetknął z jakiegoś tylko sobie znanego
powodu. Ale nie, urosła sama.
Hmm...
Indywidualistka? Na to wygląda. Podobnie jak... Król Aramis herbu
Purpurowa Róża.