Ciekawość
natury mama mi w genach dała. A fotografowanie jej to moja pasja.
Fotografuję od dziecka. Już jako 8-latka miałam swój własny
aparat fotograficzny. Фед-2. Rodzice kupili mi go w czasie naszej
retrospektywnej podróży po Podolu. Najdłużej byliśmy wtedy w
Zbarażu, w rodzinnym mieście Ojca. To właśnie tam połknęłam
bakcyla fotografowania i zaczęłam uwieczniać wszystko, co tylko
wpadło mi w oko, zwłaszcza świat roślin i zwierząt.
Nigdy
się żadnych technik fotografowania jednak nie uczyłam. Może to i
głupie, ale nie chcę, by technika miała wpływ na moją wrażliwość
i wyobraźnię. Wolę, by pozostały dziewicze.
Uwieczniam
tylko takie obrazki, które zachwycą moje oko i serce wzruszą.
Osoby o podobnej wrażliwości zawsze znajdą w nich coś, co i im
przypadnie do serca. Nacieszy oko i pobudzi wyobraźnię... I bardzo
mnie to cieszy.
Z
aparatem fotograficznym (już nawet nie pamiętam, ile ich miałam)
nie rozstaję się nigdy. Bo a nuż gdzieś nadarzy się jakaś
okazja na ciekawą, jedyną w swoim rodzaju fotkę.