Mało się
pisze o pomrowach, więcej się mówi, ale niestety najczęściej z
obrzydzeniem. Szkoda. Przecież to też stworzenia boże.
Jaki jest pomrów, każdy widzi…
Ktoś go lubi, ktoś nienawidzi,
Ale pomrów ma to w nosie,
Myśli tylko o swoim losie.
Kto kocha
naturę to i pomrowy polubi. Inne ślimaki także. W
końcu ślimaki pełzały po Planecie Ziemia dużo wcześniej niż
człowiek. Kto tu
jest więc intruzem?
Pomrów
jest największym ślimakiem nagim w naszym klimacie. Osiąga
długość do 20 cm. Nie dość, że nagi, to jeszcze jest bezdomny,
bidulka, bo nie wytwarza zewnętrznej muszli jak winniczki.
Jest
zaliczany do gatunków inwazyjnych, szkodliwych. W uprawach rolnych,
szczególnie w szklarniach, może wyrządzać duże szkody. Natomiast
w naturalnym środowisku nie ma wrogów, którzy mogliby redukować
jego populację. Bo i po co? Leśnicy go lubią, gdyż oprócz
zdrowych, jadalnych grzybów, zjada także trujące, a przede
wszystkim martwą materię organiczną. A to już wielki z nich
pożytek.
Pomrów
rozmnaża się w dość dziwny sposób. Jest obojnakiem i jest
jajorodny. Może się więc rozmnażać samodzielnie. Jednak zwykle
do aktu prokreacji szuka drugiego osobnika i dochodzi między nimi do
zapłodnienia krzyżowego.
Jedyne co
mi się u pomrowów nie podoba — to ich kanibalizm. Poniższe
zdjęcia obrazują ten barbarzyński akt. Walka
na śmierć i życie...
Uwaga,
obrzydliwe! Kogo brzydzą takie obrazki, proszę nie patrzeć. Dla
pomrowów kanibalizm to normalka. Popełniają go z natury.
Ogólnie
rzecz ujmując, pomrowy, mimo złej opinii o nich, są pożyteczne.
Przynoszą korzyści zamieszkiwanym przez nie lasom. A i ludziom
szkody rzadko wyrządzają. No chyba, że mają działki lub ogrody
położone blisko lasów. Ślimaki żywią się roślinami od zawsze,
zanim ludziom przyszło do głowy zakładać ogrody. Mało tego,
naukowcy odkryli, że ze śluzu przez nie wytwarzanego można
pozyskać substancję zabijającą bakterie, nową broń w walce z
powszechnymi zakażeniami.
Z wyglądu
może one i nie są najpiękniejsze dla nas ludzi, ja jednak lubię
je oglądać. Ciekawi mnie jak je matka natura zbudowała i jak do życia przystosowała.
Z
cyklu: "Co
w przyrodzie piszczy"