piątek, 21 sierpnia 2020

Śladami dzieciństwa Clausa Stauffenberga, przyszłego wykonawcy zamachu na Hitlera

Przed laty, krótko przed maturą, całą klasą byliśmy na kilkudniowej wycieczce po Pojezierzu Mazurskim. W ostatnim dniu wycieczki mieliśmy zaplanowany wyjazd do Kętrzyna i zwiedzanie Wilczego Szańca, kwatery głównej Adolfa Hitlera.
Kiedy tam dojechaliśmy, i kiedy w lesie gierłoskim zobaczyłam to miejsce, miałam opory, żeby do tego upiornego bunkru wejść. Miejsce to emanowało jakąś niezwykle złą energią. Do wejścia zostałam jednak przez wychowawcę przymuszona. No to weszłam. Byłam jednak tak zszokowana tym wszystkim, co zobaczyłam, i tak ogromne obrzydzenie czułam, że niewiele z tego zwiedzania pamiętam. Jedyne co zapamiętałam, to informację o zamachu na Adolfa Hitlera wykonanym 20 lipca 1944 roku przez płk. Clausa von Stauffenberga. I to, że czułam dla niego wtedy wielki podziw i jednocześnie ogromny żal, że zamach się nie powiódł. 

http://www.it.ketrzyn.pl/


Lata mijały, wrażenia z tamtej wycieczki coraz bardziej odchodziły w niepamięć. Życie toczyło się dalej. Po kolejnych dwóch dekadach los rzucił mnie wraz z dziećmi do Niemiec. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego dnia, zupełnie nieświadoma, stanęłam nagle pod zamkiem rodziny Stauffenbergów, w którym Claus, przyszły zamachowiec, dorastał. 


Później wielokrotnie przechodziłam ich dziedzińcem. Przedszkole, do którego uczęszczał mój wnuk graniczy z zamkiem, a ja go często z przedszkola odbierałam. Czasami bywam tam i dziś, w ramach wycieczki rowerowej. Celowo zajeżdżam na jego teren, aby popodziwiać pięknie zadbaną roślinność wokół zamku.
Nieraz się zastanawiałam, jakie mały Claus miał dzieciństwo, jak żył, jak dojrzewała w nim ta niezwykła odwaga, i to mimo słabego zdrowia i dokuczliwego kalectwa.


Wiele dowiedziałam się, czytając historię rodziny Stauffenbergów. Z niej wynikało, że mały Claus wychowywał się z dwoma starszymi braćmi. Chłopcy wiedli wspaniałe, beztroskie życie, wynikające z ich arystokratycznego pochodzenia. Bezstresowo wychowywani przez rodziców, odebrali także katolickie wychowanie z szeregiem wartości moralnych.
Clausowi, jako że był bardzo chorowitym dzieckiem, nauka nie szła zbyt dobrze. Często opuszczał zajęcia szkolne. Gimnazjum jednak ukończył. Po zdaniu matury zaciągnął się do wojska i rozpoczął karierę militarną. Nie bacząc na swoje słabości spowodowane chorobami.
Od połowy lat trzydziestych coraz bardziej narastała w nim niechęć do nazizmu. Hasła głoszone przez hitlerowców dalekie były od jego idealnej wizji świata. Z roku na rok coraz bardziej wykształcało się w nim przekonanie, że jedynym ratunkiem dla Niemiec, dla narodu niemieckiego, będzie pozbycie się sprawcy tych wszystkich nieszczęść. Czy kierował się też dobrem innych narodów, trudno to tak do końca osądzić. O Polakach wyrażał się różnie. Pochlebnie i mniej pochlebnie. W czasie wojny, z czego jest znany, chwalił pracowitość Polaków, a przede wszystkim odwagę polskich żołnierzy i ich ducha walki.

20 lipca 1944 roku Stauffenberg dokonuje w Wilczym Szańcu zamachu na Adolfa Hitlera. Aktywuje podłożoną bombę i ucieka. Niestety, zamach się nie powiódł. Zdetonowana bomba, choć narobiła szkód i były ofiary, to führera jedynie lekko raniła. Stauffenberg jeszcze w tym samym dniu (z trójką pozostałych spiskowców) został pojmany i 15 minut po północy stracony.

I tak skończyły się sny Clausa von Stauffenberga i jemu podobnych o wolnych Niemczech. Szkoda, bo gdyby zamach ten się powiódł i unieszkodliwił jednego z największych zbrodniarzy wszech czasów, zyskałby na tym cały świat.