Przed laty, krótko przed maturą, całą klasą byliśmy
na kilkudniowej wycieczce po Pojezierzu Mazurskim. W ostatnim dniu
wycieczki mieliśmy zaplanowany wyjazd do Kętrzyna i zwiedzanie
Wilczego Szańca, kwatery głównej Adolfa Hitlera.
Kiedy
tam dojechaliśmy, i kiedy w lesie gierłoskim zobaczyłam to
miejsce, miałam opory, żeby do tego upiornego bunkru wejść.
Miejsce to emanowało jakąś niezwykle złą energią. Do wejścia
zostałam jednak przez wychowawcę przymuszona. No to weszłam. Byłam
jednak tak zszokowana tym wszystkim, co zobaczyłam, i tak ogromne
obrzydzenie czułam, że niewiele z tego zwiedzania pamiętam. Jedyne
co zapamiętałam, to informację o zamachu na Adolfa Hitlera
wykonanym 20 lipca 1944 roku przez płk. Clausa
von Stauffenberga. I to, że czułam dla niego wtedy wielki podziw i
jednocześnie ogromny żal, że zamach się nie powiódł.
http://www.it.ketrzyn.pl/
Lata
mijały, wrażenia z tamtej wycieczki coraz bardziej odchodziły w
niepamięć. Życie toczyło się dalej. Po kolejnych dwóch dekadach
los rzucił mnie wraz z dziećmi do Niemiec. Jakież było moje
zdziwienie, kiedy pewnego dnia, zupełnie nieświadoma, stanęłam
nagle pod zamkiem rodziny Stauffenbergów, w którym Claus, przyszły
zamachowiec, dorastał.
Później
wielokrotnie przechodziłam ich dziedzińcem. Przedszkole, do którego
uczęszczał mój wnuk graniczy z zamkiem, a ja go często z
przedszkola odbierałam. Czasami bywam tam i dziś, w ramach
wycieczki rowerowej. Celowo zajeżdżam na jego teren, aby
popodziwiać pięknie zadbaną roślinność wokół zamku.
Nieraz
się zastanawiałam, jakie mały Claus miał dzieciństwo, jak żył,
jak dojrzewała w nim ta niezwykła odwaga, i to mimo słabego
zdrowia i dokuczliwego kalectwa.
Wiele
dowiedziałam się, czytając historię rodziny Stauffenbergów. Z
niej wynikało, że mały Claus wychowywał się z dwoma starszymi
braćmi. Chłopcy wiedli wspaniałe, beztroskie życie, wynikające z
ich arystokratycznego pochodzenia. Bezstresowo wychowywani przez
rodziców, odebrali także katolickie wychowanie z szeregiem wartości
moralnych.
Clausowi,
jako że był bardzo chorowitym dzieckiem, nauka nie szła zbyt
dobrze. Często opuszczał zajęcia szkolne. Gimnazjum jednak
ukończył. Po zdaniu matury zaciągnął się do wojska i rozpoczął
karierę militarną. Nie bacząc na swoje słabości spowodowane
chorobami.
Od połowy
lat trzydziestych coraz bardziej narastała w nim niechęć do
nazizmu. Hasła głoszone przez hitlerowców dalekie były od jego
idealnej wizji świata. Z roku na rok coraz bardziej wykształcało
się w nim przekonanie, że jedynym ratunkiem dla Niemiec, dla narodu
niemieckiego, będzie pozbycie się sprawcy tych wszystkich
nieszczęść. Czy kierował się też dobrem innych narodów, trudno
to tak do końca osądzić. O Polakach wyrażał się różnie.
Pochlebnie i mniej pochlebnie. W czasie wojny, z czego jest znany,
chwalił pracowitość Polaków, a przede wszystkim odwagę polskich
żołnierzy i ich ducha walki.
20 lipca
1944 roku Stauffenberg dokonuje w Wilczym Szańcu zamachu na Adolfa
Hitlera. Aktywuje podłożoną bombę i ucieka. Niestety, zamach się
nie powiódł. Zdetonowana bomba, choć narobiła szkód i były
ofiary, to führera jedynie lekko raniła. Stauffenberg jeszcze w tym
samym dniu (z trójką pozostałych spiskowców) został pojmany i 15
minut po północy stracony.
I tak
skończyły się sny Clausa von Stauffenberga i jemu podobnych o
wolnych Niemczech. Szkoda, bo gdyby zamach ten się powiódł i
unieszkodliwił jednego z największych zbrodniarzy wszech czasów,
zyskałby na tym cały świat.