Kamienie
fascynują mnie od zawsze. Różne kamienie. I te ogromne,
ukształtowane przez Matkę Naturę, po których można chodzić,
wspinać się, albo przynajmniej oko nacieszyć, i te mniejsze,
ukształtowane w różnych formach przez człowieka, a zwłaszcza
dzieła sztuki z nich wykonane.
Fascynują
mnie również malutkie kamyczki. Wszędzie je zbieram i co
piękniejsze okazy przynoszę do domu. Różnokolorowe, różnej
wielkości i o różnym kształcie. Najcudowniejsze oczywiście są
te z odciśniętymi żyjątkami albo roślinkami. Już w dzieciństwie
w domu rodzinnym miałam specjalnie wydzielone miejsce na te cudeńka.
Każdy
kamyk to inna historia. I to nie tylko historia danego kamyczka, ale
i moja własna. Bo też każdy kamyczek w różnych miejscach i w
różnych okolicznościach znajdywałam. Każdy z nich miał dla mnie
i nadal ma dużą wartość emocjonalną.
Kamienie
szlachetne również mnie fascynują. Nie może być inaczej. Kobietą
jestem. Ale przyznam szczerze, że bardziej ze względu na ich
wartość ozdobną i oddziaływania na człowieka, aniżeli
materialną.
Każdy
kamień występujący na kuli ziemskiej ma swoją moc. Dlatego też z
wielu sporządza się środki lecznicze i kosmetyczne. Odpowiednio
dobrany do potrzeb danej osoby, wywiera na nią pozytywny wpływ.
To
zrozumiałe, że kamienie muszą być odpowiednio dobrane, wszak
oddziaływanie poszczególnych kamieni różni się — w zależności
od ich indywidualnych właściwości.
Z
cyklu: „Kamienne impresje”