Powojniki,
zwane także klematisami (Clematis),
należą do roślin z rodziny jaskrowatych. Obejmują około 500
gatunków. Są bez wątpienia uznawane za najefektowniejsze pnącza.
Mają piękne, duże kwiaty (o
średnicy powyżej 5 cm) w niemalże wszystkich kolorach. Kwitną od
czerwca do października, zależnie od odmiany. Są też takie
odmiany, które kwitną na przełomie wiosny i lata, powtarzając
kwitnienie jeszcze i późnym latem.
Ich
drewniejące łodygi dorastają u niektórych gatunków nawet do 8 m
długości. Rośliny pną się lub płożą za pomocą ogonków
liściowych, owijając się wokół podpór
jakie sobie same znajdą albo
im człowiek przygotuje.
Powojniki
to też bohaterowie mojego pierwszego (sprzed ponad kilkunastu lat)
wpisu na nieistniejącym już blogu: „Ja, szczęśliwa kobieta”.
Wtedy jednak nie miałam pojęcia, co to za kwiatuszki. Dowiedziałam
się o wiele później. Kiedy zobaczyłam je u siebie w ogrodzie po
raz pierwszy, oplatające drzewo wiśni, uznałam to za cud natury.
Tym bardziej, że nigdzie nie znalazłam żadnego miejsca, z którego
by wyrastały. Były tak jakby całkowicie zawieszone na drzewie.
Niecały
rok później z nakazu Urzędu Miejskiego (Rathaus) moją wiśnię
wraz z dwiema leszczynami ścieli drwale. Zadziało się tak na
prośbę sąsiadów z przeciwległego domu. Drzewa dawały im zbyt
dużo cienia. Było
mi bardzo smutno. Miałam też nadzieję, że te cudowne kwiatuszki
jeszcze i w kolejnych latach zobaczę… A tu rach-ciach i wiśni
wraz z leszczynami nie ma. Właściwie to nie tylko smutna byłam,
byłam wściekła, i to diabelnie.
Jakie
było moje zdziwienie, kiedy po kolejnych 3 latach, obok miejsca
gdzie rosła duża wiśnia, na drugiej małej wiśni znów zobaczyłam
takie same kwiaty. Widok
ten bardzo mnie uszczęśliwił. Kwiaty znów pięknie urosły. Nie
było ich widać przez tak długi czas, ale są, znów są. Zdrowe i
duże.
Tym razem
znalazłam miejsce na ziemi, z którego wyrosły, oplatając drzewo.
Tym razem też bardziej się nimi zainteresowałam i w Internecie
poszukałam ich nazwy. Zbyt łatwe to nie było, bo musiałam aż
kilka albumów kwiatów przeglądnąć zanim natrafiłam na podobne
do moich cudownych kwiatuszków. Wreszcie poznałam ich nazwę:
Powojnik — Clematis (od
greckiego klema — łoza,
pnącze).
Okazuje
się, że kwiaty te występują na całym świecie w strefie klimatu
umiarkowanego i ciepłego. Największa jednak liczba uprawianych
gatunków pochodzi ponoć z Japonii i Chin. We Włoszech także jest
ich mnóstwo. Nad Jeziorem Garda znalazłam zupełnie podobne do
moich cudownych kwiatów. Oto i jeden z nich:
Powojniki
w moim ogrodzie rosną do tej pory, tworząc jego wspaniałą ozdobę.
Uwielbiam na nie patrzeć i podziwiać je.
W
promieniach słonecznych promienieją, kierując swoje główki ku
słońcu. Z dnia na dzień jest ich coraz więcej. Kiedy tak się im
przyglądam z bliska, wydaje mi się czasem, że się do mnie
uśmiechają.
Słońce,
błękit nieba, cudowne powojniki… i ja. Czyż życie nie jest
piękne?