Wspomnienia są jak delikatne światło, które potrafi rozjaśnić nawet najcięższy dzień. To w nich kryją się twarze bliskich, drobne okruchy radości, ważne chwile, śmiech i łzy. To one trzymają nas za rękę, gdy czas nieubłaganie mknie naprzód.
Dzięki nim uczymy się siebie na nowo, odzyskujemy poczucie wartości i budujemy bogatsze, pełniejsze życie. Wspomnienia potrafią być jak ciepłe promienie słoneczne — źródło radości, otuchy i cichej motywacji.
Każdy z nas niesie w sobie swoje własne historie: małe przygody, iskry wzruszeń, chwile, które wracają niespodziewanie, jakby chciały powiedzieć: pamiętasz? I właśnie w tym tkwi ich magia.
Stare albumy fotograficzne są jak ciche bramy do dawnych światów. Otwierasz jedną, drugą, kartki szeleszczą pod palcami — i nagle zatrzymujesz się na zdjęciu, które zdaje się oddychać własną opowieścią.
Pomyślałam więc, że warto pokazać także kilka innych fotografii, każdą z krótkim opisem. One również niosą w sobie ciepło wspomnień i cichą wartość emocji. Nie tylko dla mnie.
Może ktoś z osób uchwyconych na tych kadrach kiedyś się odezwie…? Byłoby to naprawdę miłe — jak nagłe, niespodziewane dotknięcie dawnego czasu.
Na zdjęciach widać jedynie niewielką część naszych rodzin. Najbardziej brakuje ojców — nie pamiętam już, czym byli wtedy tak zajęci, że tak rzadko trafiali w kadr.
Szczyt góry Żar. Ja z Wieśkiem... Znaliśmy się jak dwa przysłowiowe „łyse konie”. Często też bywał u nas w domu, by oglądać telewizję. Mieliśmy jako pierwsi telewizor na naszej ulicy. Dojeżdżaliśmy również razem pociągiem do szkoły. Tyle że on do Liceum, a ja do Technikum Ekonomicznego.
I znów szczyt góry Żar. I znów ja z Wieśkiem. Z czego się tak rechoczę, nie pamiętam. Ale pamiętam, że od dziecka lubiłam się śmiać... I tak mi pozostało do dziś. Co bardzo mnie cieszy.
Międzybrodzie Bialskie, 1966 rok

-001.jpg)
.jpg)




