Lubię tę facebookową funkcję „Wspomnienia” — takie małe okna w przeszłość, które otwierają się same i podsuwają dawne posty, czasem zapomniane, a jednak wciąż żywe. Tym razem wrócił do mnie wpis, który przed rokiem „podprowadziłam” ze strony Córki.
Udostępniam go ponownie, bo jej fikuśne obrazki wciąż mnie zachwycają (także te na bluzach dżinsowych), a szczególnie ten pierwszy na stole, namalowany przez moją Wnuczkę. Stoi na moim biurku — jak talizman na dobry dzień. Gdy siedzę przy komputerze i piszę, często na niego zerkam, a on za każdym razem rozjaśnia mi myśli.
Ten sam rysunek, powiększony i oprawiony w piękną ramę, zawisł także na ścianie przy drzwiach wejściowych. Niech przypomina każdemu, kto mnie odwiedza, że warto wchodzić do domu z uśmiechem.
Z tej rozpromienionej buzi narodziła się również bajka — rymowana opowieść o radosnej królowej Lodolandii. Wykorzystałam ten szeroki uśmiech, dodając tylko koronę, jak przystało królowej, która włada krainą śmiechu.
A skoro uśmiech jest dla mnie tak ważny, a i mnie samą rzadko opuszcza, dorzucam i tę bajkę. Uśmiechu przecież nigdy za wiele.
