„Bieszczadzka jesień” to bluesowa ballada, która rezonuje we mnie głębiej, niż potrafię to słowami wyrazić. Kocham Bieszczady — miejsca, które odwiedzałam wielokrotnie w dawnych latach. Dziś mieszkam w Niemczech, na szczęście w krajobrazach, które choć inne, mają w sobie echo bieszczadzkich wzgórz. Stąd ta piosenka.
W jej dźwiękach drży wspomnienie, jak liść wirujący na wietrze. Każda nuta niesie odrobinę tęsknoty, każdy akord brzmi jak szept niewypowiedzianego słowa. To muzyka, która potrafi wywołać dreszcz i dotknąć cichego miejsca w sercu, gdzie wciąż odbija się echo dawnych wzruszeń.
Dedykuję ją wszystkim, którzy zatrzymują się przy moich słowach i zaglądają na moje blogi. Posłuchajcie razem ze mną.
Oto link:
https://youtu.be/B3O00_NrZns?list=RDB3O00_NrZns
