„Człowiek z bielą
na głowie” to piękna, bluesowa ballada, która wyjątkowo
mocno we mnie rezonuje. Biel na głowie raczej mi nie grozi —
jestem blondynką — ale coś w tej piosence porusza we mnie czułe
struny.
W jej dźwiękach drży
wspomnienie, jak liść wirujący na wietrze. Każda nuta niesie
odrobinę tęsknoty, każdy akord brzmi jak szept niewypowiedzianego
słowa.
To utwór, który potrafi wywołać dreszcz i dotknąć
tego cichego miejsca w sercu, gdzie wciąż odbija się echo dawnych
wzruszeń.
Ma w sobie moc, która przenika aż po samo dno duszy.
W tym bluesowym brzmieniu można się zatracić bez końca — aż do łzy, która oczyszcza, aż do ciszy, w której zostaje tylko światło.
Dedykuję
ten utwór wszystkim, którzy zatrzymują się przy moich słowach,
zaglądają na moje blogi. Proszę, posłuchajcie razem ze mną.
Oto
link:
