piątek, 21 kwietnia 2023

Niespodziewana wizyta

Od miesiąca sarenki nie pojawiają się już w moim ogrodzie. Myślałam, że moje przypuszczenia i słowa leśniczego, z którym rozmawiałam ostatnim razem, się spełniły — sarenki z wiosną wróciły do lasu na dobre.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy dziś rano, siedząc przy biurku, kątem oka zobaczyłam, że coś się rusza przy schodkach w ogrodzie. Patrzę, a to rogacz (sarni samiec), stoi i patrzy na mnie.

Ależ byłam zaskoczona. Chciałam mu zrobić zdjęcie, ale zanim sięgnęłam po telefon komórkowy leżący na regale, oddalił się w głąb ogrodu.



Dziwne to wszystko, ale prawdziwe. Czyżby ten rogacz miał sentyment do tego miejsca? Rozglądałam się po ogrodzie, myśląc, że zobaczę więcej sarenek, albo przynajmniej jego samicę, ale nie, był sam.

Zabawił u mnie około godzinki. Forsycji nie ruszył, najadł się tylko trawy... i się ulotnił. Gdzie? Nie wiem. Może do sąsiedniego ogrodu, a może już do lasu, do swojej ciężarnej partnerki?

Była to wizyta zupełnie niespodziewana, to fakt, ale jakby nie patrzeć, miła. Przestałam się już zamartwiać tym, że te sarnie wędrówki po ogrodach są nienormalne, że po drodze może im się coś złego stać. Myślę, że one dzięki swojemu instynktowi już dobrze wiedzą, czego chcą i gdzie.



* Człowiek upośledza naturalne środowisko dzikich zwierząt

* Sarenki wróciły do mojego ogrodu

* Sarenki wybrały życie w mieście?

* Spotkanie z leśniczym