Trudno człowiekowi nie wytężać wzroku,
aby odgadnąć, jaka to pora roku.
Trudno, rzeczywiście, ale wiosnę już przecież mamy. Zanim nas jednak wiosna zachwyci wszystkimi kolorami tęczy — brunatno dookoła. Ale co tam, ważne, że nadzieja na piękny, radosny czas wiosenny z dnia na dzień rośnie. W ogóle wszystko rośnie... i czasem się nawet rymuje.
To wielka radość zobaczyć w lesie pierwszy kwiatuszek po zimie. Wprawdzie to tylko podbiał, ale przecież piękny jest. Mówi się, że podbiałem wiosna się zaczyna. I coś w tym jest, bo kojarzy się nam z pięknym wiosennym słoneczkiem.
Te drobniutkie żółte kwiatuszki może wyglądają niepozornie i w ogrodach traktowane są jako chwasty, ale mają wiele dobroczynnych, leczniczych właściwości. Doceniał je już sam Hipokrates.
***
U nas w ostatnich dniach pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Natura daje nam istny pokaz swoich możliwości. Raz pada deszcz, raz śnieg, raz grad. Za chwilę znów świeci słońce i niebo tonie w błękicie. Nagle zrywa się potężne wietrzysko i niebo znów się strasznie chmurzy. Z granatowych niemalże chmur ponownie leje deszcz, by za moment zamienić się w śnieg, a potem w grad. I tak wkoło.
Dzisiejszy dzień rozpoczął się takimi samymi atrakcjami pogodowymi. Przed chwilą jeszcze pięknie świeciło słońce, ale już mi w szyby wali grad.
Najwyraźniej Matka Natura takim oto sposobem chce nam coś przekazać. Co? Już my dobrze wiemy, co...
Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"