Na to wygląda, bo znów są u mnie w ogrodzie. Co drugi albo trzeci dzień. Nawet jeden jelonek dokooptował do nich. Nie powiem, martwi mnie to. Wcześniej myślałam, że to tylko z powodu drwali i ich głośnych pił uciekły z lasu, szukając spokoju. Bo z powodu obfitego śniegu w lesie z pewnością nie, gdyż pokarm nawet w najbardziej śnieżną i mroźną zimę mają zapewniony przez leśniczych. Jak zawsze.
To co się z nimi właściwie stało, że teraz, kiedy drwale skończyli już swoje prace i śniegu w lesie prawie już nie widać, a one znów zjawiły się u mnie w ogrodzie?
Zauważyłam też, że nawet niekiedy śpią u mnie. Za każdym razem jest ich cztery. Myślę, że to są ciągle te same, plus ten jelonek. Tę jedną odważną sarenkę poznaję najbardziej, bo tylko ona podchodzi bliżej do mnie. Inne na mój widok wycofują się w głąb ogrodu.
Naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć i co z nimi mam zrobić? Leśniczego do tej pory jakoś nie udało mi się w lesie spotkać. One mnie w zasadzie nie przeszkadzaj, ale przecież to nie jest normalne, aby błąkały się po mieście. Toż mogą wpaść gdzieś pod samochód, albo jacyś źli ludzie krzywdę im zrobią.
Może powinnam zadzwonić do jakiegoś Ośrodka Opieki nad Zwierzętami i zameldować o tym fakcie? A może one jednak z wiosną poczują zew natury i same wrócą do lasu?... Byłoby wspaniale. Poczekam więc jeszcze trochę i zobaczę, co się będzie z nimi działo.
Na zdjęciu widać, że ta odważna sarenka stoi bez ruchu i patrzy na mnie. Inne zmykają, chowając się w głębi ogrodu. Widać tylko pupę ostatniej zmykającej sarenki. A może to zad jelonka? Tak szybko w podskokach zwiewały, że trudno mi było je rozróżnić.
* Człowiek upośledza naturalne środowisko dzikich zwierząt
* Sarenki wróciły do mojego ogrodu