Oprócz szronu i szadzi występuje jeszcze jedno piękne zjawisko atmosferyczne w czasie zimy. Okiść. Piękna mu rzeczywiście nie można odmówić, ale, co zaraz trzeba dodać, bywa niebezpieczny, wszak jest związany z dużymi opadami śniegu osiadającego i oblepiającego krzewy i drzewa. Nietrudno się więc domyślić, co może spowodować.
Gruba warstwa ciężkiego śniegu pociąga za sobą stopniowe przeciążenie koron i ich wychylenie od pionu. Jeśli to przeciążenie przy silnym wychyleniu przekroczy mechaniczną wytrzymałość drewna, wtedy następuje łamanie się drzew na różnych wysokościach. Od wierzchołka po sam pniak. A wtedy ratuj się kto może, kiedy jest się akurat w tym momencie w zasięgu spadających gałęzi.
Wiem, co mówię, bo parę lat temu przeżyłam taką "atrakcję"* (link też poniżej). Wprawdzie nie w zimie, bo w połowie października, ale jej konsekwencje były podobne. Może nawet bardziej niebezpieczne, gdyż na drzewach było wtedy jeszcze dużo liści, więc śnieg miał na czym osiadać i co oblepiać.
Natomiast zimowy okiść, jaki miałam okazję wczoraj w lesie podziwiać, aż tak niebezpieczny dla mnie nie był. Tylko raz usłyszałam trzask łamiących się gałęzi. Automatycznie spojrzałam do góry i natychmiast odskoczyłam do tyłu. Gałęzie spadły tuż przed moim nosem.
*
https://dlaczytajacych.blogspot.com/2020/10/mam-jeszcze-zyc.html
Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"