W tym miejscu niestety trzeba by dodać, że z powodu pandemii publikacja skrytek na stronach internetowych została zawieszona, ale jest nadzieja, że od wiosny tego roku ruszy na nowo. Można się więc do tej wspaniałej zabawy już zacząć przygotowywać i zachęcać innych, którzy do tej pory nie brali w niej udziału. Geocaching to zdrowa alternatywa zabawy przede wszystkim dla dzieci i młodzieży. Warto więc wyciągnąć ich z domu, by oderwali się od wielogodzinnego często siedzenia bez ruchu przy grach komputerowych.
Nazwa Geocaching pochodzi z połączenia greckiego słowa geo — Ziemia i angielskiego cache — schowek, chować. Gra ta powstała w 2000 roku za przyczyną pewnego amerykańskiego pasjonata sprzętu GPS o nazwisku Dave Ulmer. Mężczyzna ten, chcąc uczcić decyzję ówczesnego Prezydenta Billa Clintona dot. dopuszczenia cywilnych użytkowników do dokładniejszej wersji systemu GPS (dostępnej do tej pory tylko dla wojska), z GPS w ręku schował w lesie wiadro, do którego wrzucił kilka przedmiotów i zeszyt. Zapisał dokładne współrzędne i podzielił się nimi w Internecie z innymi pasjonatami GPS. Odzew był natychmiastowy. Ludzie uzbrojeni w odbiorniki GPS ruszyli na łowy. I tak zaczęła się zabawa, która trwa do dziś (przerwana jedynie przez pandemię) i zbiera coraz to większą rzeszę wiernych fanów.
Geocaching to naprawdę wspaniały pomysł na spędzanie wolnego czasu. Wystarczy zaopatrzyć się w sprzęt GPS (smartfon) wyświetlający aktualną pozycję, zarejestrować się na jednym z portali geocachingu, przeczytać dokładne zasady obowiązujące w tej grze, a potem już tylko wybrać sobie odpowiednią dla siebie skrzynkę w pobliżu swojego miejsca zamieszkania lub w innych miejscach w kraju czy też za granicą (jeśli wybieramy się akurat na urlop)… i w drogę poszukiwaczu! Wrażenia gwarantowane!
W każdej znalezionej skrzynce (geocache) oprócz różnych drobnych upominków znajduje się specjalny dziennik odwiedzin. Każdy, kto znajdzie skrzynkę, zapisuje się w tym dzienniku, podając swój identyfikator i datę. Może także dorzucić swoje upominki lub wymienić je na inne, zostawione przez innych graczy. W specjalnych internetowych bazach danych, w tzw. serwisach geocachingowych, można wybrać sobie dowolne miejsca poszukiwania skrzynek. Tam właśnie każdy założyciel skrzynki przekazuje innym zarejestrowanym uczestnikom gry lokalizację (namiary) miejsca ukrycia skrzynki — poprzez wprowadzenie jej współrzędnych geograficznych (długości i szerokości geograficznej).
Chowający skrzynkę powinien w serwisie podać również dodatkowe wskazówki, które ułatwią jej znalezienie, a także informacje o charakterze krajoznawczym dotyczące miejsca ukrycia oraz innych ewentualnych atrakcji turystycznych w okolicy. I koniecznie ostrzeżenia o ewentualnych zagrożeniach w trakcie poszukiwań, zwłaszcza dla szukających w towarzystwie dzieci i osób niepełnosprawnych.
Geocaching jest zabawą międzynarodową przeznaczoną dla poszukiwaczy przygód w każdym wieku. To rodzaj aktywności, który łatwo jest połączyć z innymi formami aktywnego wypoczynku, takimi jak np. turystyka, nordic-walking, kolarstwo, kajakarstwo, wspinaczka.
Radość z odnalezienia skrzynki jest ogromna. Geocaching potrafi nawet zwykły spacer zamienić w nie lada wyzwanie… a i ogromną przyjemność.
***
Moja rodzina już ładnych parę lat temu przystąpiła do tej wspaniałej zabawy. Pierwsze poszukiwania skarbów utrwaliły się nam najbardziej, gdyż miały miejsce na bardzo niebezpiecznym po trzęsieniach ziemi terenie.
Pogoda tamtego dnia była nie najlepsza. Było chłodno i mgliście. Ale to nam nie przeszkadzało. Rozgrzewała nas wędrówka, a także dobry nastrój i nadzieja na znalezienie skarbów.
Maszerujemy wszyscy żwawo i ochoczo. Córka jest naszym przewodnikiem, dzierży w ręku GPS i wskazuje kierunek wędrówki.
Po drodze dzieciaki pofikały sobie po starym, rozłożystym dębie. Starszyzna zaś się do niego poprzytulała i po chwili zbiórka. I znów pierś do przodu, krok miarowy… i heja! poszukiwacze skarbów! Nasz przewodnik ruszył w dalszą drogę parę sekund wcześniej. Musimy się go trzymać. Siłą rzeczy, ma GPS.
Hurraaa…! Pierwsza kryjówka znaleziona. Wnuczka wpisuje w dzienniczku co trzeba, wymienia upominki i idziemy dalej... szukać dwóch kolejnych kryjówek na tym terenie, i to w miejscach jeszcze trudniej dostępnych.
Zwijamy się szybko, by nie zdradzić tego miejsca osobom niepowołanym, gdyż takie akurat z nagła pojawiły się na biegnącej w pobliżu dróżce. Musimy też bardzo uważać, gdyż na tym terenie jest dużo głębokich szczelin po kilku trzęsieniach ziemi sprzed wielu lat. GPS szczelin niestety nie wskazuje, ale od czego mamy oczy?
Hurraaa…! Kolejna kryjówka odkryta. Tuż nad przepaścią. Wnuczka znów wpisuje w dzienniczku co trzeba, wymienia upominki i idziemy dalej.
Mijamy kolejną ogromną szczelinę, ma kilkadziesiąt metrów głębokości. Takich szczelin jest tu mnóstwo. Trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Hurraaa…! Trzecia kryjówka odkryta! Upominki tym razem wymienia wnuczek. Córka z kolei wysyła informacje do serwisu geocachingowego, a wnuczka, nasza rodzinna sekretarka, wpisuje do dzienniczka nasz identyfikator i datę.
Po chwili ruszamy już w drogę powrotną, opowiadając sobie po drodze z ogromnym podnieceniem o swoich doznaniach w czasie całej wędrówki i w momencie odnalezienia skarbów. Tryskamy radością. Dobry humor nas nie opuszcza, wszak wrażeń mieliśmy bez liku.