czwartek, 3 grudnia 2020

Listy przyjaciółek, Maryni i Nastki (2). Pół żartem, pół serio


 Kochana Nastko,

i jak, wyszło Ci coś z tego Twojego medytowania pod jabłonią? Czy może spadającym jabłkiem w czerep dostałaś… i nici wyszły? Hihihi!

Myślałam, że dopiero z domu do Ciebie napiszę, ale tak mi tu dobrze na wsi, że jeszcze z tego miejsca muszę się z Tobą podzielić moją radością…

Aha, żebym nie zapomniała. Bardzo Ci dziękuję za przypomnienie mi o tym grysiku z polewą malinową. Też w dzieciństwie takie jedzonko jadałam… Se nie myśl! I też do dziś lubię. Poprosiłam nawet moją Mamę, żeby mi jak za dawnych lat taki ugotowała. No i wyobraź sobie, że teraz każdego ranka mam go na śniadanie. Bo też soku Mama ma już kilka dużych butli. Sama nazbierała malin w pobliskim lesie, zanim przyjechałam. Masz rację, takie jedzonko to mód w gębie. Czuję się tu jak w raju. Naprawdę.

A wiesz, co mi się w tym raju przytrafiło? Otóż siedzę ja sobie pod drzewem, tym razem pod śliwą, tak mi miło, ciepło, błogo, no to siedzę i siedzę... i nagle, zmorzył mnie sen, to się zdrzemnęłam. Nie wiem, jak długo uskuteczniałam drzemkę, ale gdy się obudziłam, popatrz no, co nad głową zobaczyłam.

 

 

Specjalnie ten widoczek uwieczniłam, tak mnie zafascynował. Jak tylko oczy otworzyłam, przez moment nie wiedziałam, co jest grane i gdzie jestem. Już nie wspomnę o raju… no, tym prawdziwym (niby). Bo co ja bym miała w raju robić ze swą czortowską naturą? Hihihi! Pomyślałam, że to jakieś UFO, albo coś w tym rodzaju, i że mnie cichaczem napromieniowuje. Tym bardziej, że akurat śniło mi się, że fruwam niczym ptak w obłokach, i nagle, ni stąd, ni zowąd widzę złocistą łunę świetlną. Nie wiedziałam już, czy to jeszcze sen, czy już jawa. Mówię Ci, zanim się po drzemce całkowicie ocknęłam, dobrą chwilę trwałam w takim stanie zdezorientowania. Wreszcie przetarłam swoje paczajki i aż śmiechem buchnęłam ze swojej fantazji. Widzisz, Nastulko droga, co to spokój i beztroska robi z człowiekiem? Fantazjowanie go ogarnia. Nieziemskie w dodatku… Hihihi! A ja myślałam, że niezdolna już jestem do takiego sennego fantazjowania, a co dopiero na jawie. Że mój umysł to taki raczej ścisły i skłania się li tylko do realistycznego sposobu myślenia i że zdolności do fantazjowania od dawna mam ograniczone… A tu masz! Promienie z samych niebios zobaczyłam… Ty, Nastka, a może ze mną coś nie tak? Ale co tam! Ja się nawet cieszę, bo doszłam do wniosku, że fantazjowanie to cudowna rzecz. Zresztą, Ty sama najlepiej wiesz, bo na co dzień fantazjujesz ile wlezie. Czego wyrazem są Twoje bajeczki, baśnie, opowiadania i cała masa tekstów, które wymyślasz na poczekaniu. A może ja teraz też zacznę pisać? Hihihi! Kto wie?... Kto wie?

Pozdrawiam fantazyjnie, Maryna

 

***

Witam, Maryńka.

Góra nie bez powodu tak Cię napromieniowała. Jak nic jesteś wybranką. Teraz tylko czekać na jakieś konkretne efekty tego zabiegu. Oj, przydałby mi się taki snop promieni. Wszak na zdjęciu widzę wyraźnie, że żaden to promyczek a snop. I to dużego kalibru. Najwyraźniej już tam pod tą śliwą odgórnie na Ciebie czekał. Zazdrościć Ci nie będę, bom Ci życzliwa. A bądź sobie wybranką. Pewnie Góra wie co robi. No ale może byś mi tak choć jeden mikro-promyczek z tego snopa podarowała, co? Może on by coś zadziałał i rozjaśnił mój ostatnimi czasy przymulony umysł?

Tak że nic a nic się nie przejmuj, wszystko jest z Tobą okey. A może nawet i lepiej. Z pewnością w najbliższej przyszłości to się okaże… że lepiej. Już Ty coś nowego wymyślisz, by świat zadziwić. Zresztą, po takiej dawce odgórnego napromieniowania nie masz już wyjścia. Po prostu musisz. Hihihi!

Sama więc widzisz, że nic a nic żałować nie powinnaś, iż Twój umysł nie jest aż taki ścisły. Toż to istna katorga żyć z takim umysłem. Myślę, że o wiele fajniej jest móc pobujać sobie w obłokach z luźnym rozumowaniem. Wiem coś o tym. Bujaj więc Maryńka ile wlezie, ku chwale swojej i naszej… Wszak Góra najwyraźniej tak chce. Świetlana przyszłość przed Tobą. Mówię Ci!

Już zawczasu ślę Ci czołobitne ukłony, Nastka

PS

A Ty się ze mnie nie nabijaj. Widzę, że Twoja fantazja już zaczęła pracować na wysokich obrotach. No dobra, dostałam zgniłym jabłkiem w mój osobisty czajnik, zagwizdałam z wrażenia… i poszłam medytować do pokoju. Zadowolona?

(2009)

Z cyklu: „Teksty epistolarne”